wtorek, 29 października 2013

18.Decyzja

Lussie
Jay i ja to króliki, przy każdej okazji jebią się jakby się nie widziały od miesięcy. Ale muszę przyznać moje ciało się zmienia z wyglądu, jak i przystosowań. Mam odpowiednią wagę i figurę. Tylko dzisiaj mój królik musi jechać do domu, ale mamy plany razem zamieszkać. Również nasz kochana band muzyków musi wyjechać. Tylko, ja, Evil i napięcie seksualne między nami. Przygotowałam mojego gryzonia że może się coś zdarzyć, ale jak to powiedział "Z dziewczyną to nie zdrada" więc trzymam się tego.
Dzisiaj do szkoły gdzie spojrzę na Luke'a prosto w jego wredne oczy. Jeszcze nigdy tak się nie bałam człowieka. Przeczesałam raz jeszcze moje różowe włosy. Miałam takie szczęście że nie mieszkałam sama. Ozilek był ze mną i pilnował dokładnie każdego mego ruchu.
- Ozil co mam zrobić żebyś przestał się martwić. Nic mi tu nie grozi. Dom ma zabezpieczenia, a tak czy tak za miesiąc się wyprowadzę - Jego mina nie przypominała nic, a nic. Martwa przestrzeń i sztywny obszar.
- Jak to?! Gdzie?
- Do Jay'a. On mieszka w Vegas, a sam wiesz on jest moim "pierwszym" - Czemu tak się przejął. Jest gejem i prawie rzygnął wymieniając minerały ze mną.
- Nie zmienię mojej decyzji, przykro mi, ale nie zatrzymacie mnie - Opuściłam łeb wychodząc do szkoły nawet nie patrząc jakim tym razem miał wyraz twarzy.
Będąc już na dziedzińcu szkoły zobaczyłam jego mordę. Puścił do mnie perfidny i cyniczny uśmiech. Nigdy nie można się czegokolwiek spodziewać po nim.
Łzy napłynęły mi do oczu wszystko mi się przypomniało na widok jego twarzy. Te błękitne oczy wglądały w głąb mojej duszy. Evil już stała w kącie który przyjął jej charakterystyczny zapach - słodkie perfumy pomieszane z zapachem krwi. Ja chyba w ciąży jestem, ale daję głowę że czuję krew.
Kiedy widziałam jak Missi obściskiwała tego frajera zbierało mi się na wymioty. Cóż rude to wredne. Nie odzywałam się do Evil nie wiem czemu. Cały dzień siedziałam w łazience wylewając łzy. Paliłam tam tylko papierosy i piłam skitrane piwo. Również gadałam przez telefon z Jay'em. Wiem co się stało, zakochałam się w nim i tego jestem pewna. Ale mam również huśtawki nastrojów. Teraz się zastanawiam czy mogę....nie przejdzie mi to przez gardło...być w ciąży.
Te podejrzenia nie mogą zaprzątać mi głowy. Zapisze się do ginekologa żeby mieć 100% pewności. Pierwszą osobę którą poinformowałam o moim stwierdzeniu była mama. Puszczalska byłam od maluszka więc ten fakt nawet w najmniejszym stopniu nie wywołał
-napadu szału
-depresji
-mdłości
-czy innych gówien.
Zerwałam się i oszczędności które miałam na specjalną okazje wydam teraz na wejście prywatne.
Trafiłam na przyjaciółkę taty. Jest miła oraz ma podejście do pacjentów. Poprosiła mnie abym się położyła wygodnie i górna część ciała miała być toples.
Zaczęła badać moje małe cycki, ale zawsze jakieś. Bardzo się stresowałam.
- Spokojnie Luss nie denerwuj się - trwało to jeszcze minutkę i jej mina była jedno znaczna - teraz muszę zrobić USG. Gruczoły mleczne w piersiach zbierają się do kupy, a teraz muszę to potwierdzić.
Kiedy robiła ten cały kosmiczny zabieg gadałyśmy.
- A ty chciałaś być matką?
- Boje się tego jak ognia.
- Musisz pokonać strach Lussie. Jesteś w ciąży około 3 miesięcy. - Chwila. 3 miesiące temu obudziłam się z Ashem w łóżku nago. Kurwa! Ashley Purdy jest ojcem. Zadzwoniłam po Jay'a. Boje się że mnie znienawidzi. Ale jego reakcja była zupełnie inna.
- Batman damy radę. Do odważnych świat należy.
- Ja nie wiem czy nie oddam jej/jego do adopcji i jak dorosnę to zrobimy własne - zapadła bezdźwięczna cisza.
- Nie pozwolę ci na to! Zamieszkasz ze mną w przytulnym domku. Na święta będziemy jadać ciepłe dania przy kominku.
- Nie bajeruj mnie, to raz. Dziecko to nie zabawka czy coś. Musimy być odpowiedzialni i dojrzali. A Purdy'emu dzieciaka nie dam.
- Wsiadam w samochód i jadę po ciebie.
Nie zdążyłam nic dopowiedzieć ponieważ wyłączył się.
Kocham go ale teraz muszę go uświadomić co się dzieje. Ku mojemu zdziwieniu pod moimi drzwiami pojawił się Ashley. Jak zawsze byłam sama. Czyli nic nowego. Poszliśmy do salonu i Ashley delikatnie położył dłoń na moim udzie. Zaczął tą rozmowę iż ja nie byłam w stanie.
- Czyli będę ojcem?
- Ale dziecko wychowam z Jay'em - postanowiłam.
- Będę dobrym tatą - wykłócał się.
- Nie przeczę, ale jeździsz w trasy i tyle z tego masz. Po trasie dostaniesz dzieciaka na 2 miesiące - jego oczy lekko się oszkliły, albo to przez
- Wybacz, ale wy potrzebujecie pieniędzy, a ja je mam - lekko, aczkolwiek podniósł głos.
- Wiesz? Chcesz to nawet teraz rozetnę sobie brzuch i wytoczysz tego bachora w pieniądzach żeby miało za co żyć!
- Taka prawda. Jesteś tylko dzieckiem. Nie masz studiów, pieniędzy oraz domu. Jay mieszka w kawalerce i ty myślisz ze to OK w takich warunkach wychować dziecko - nie chciałam się odezwać bo nie cierpię kiedy ktoś ma rację.
- Ja to dziecko oddam, nie jestem gotowa na bycie matką. A ty może teraz nie jesteś w trasie i  masz czas, ale za 4 miesiące znów jedziesz. Jak za sześć miesięcy ma termin. A dziecko musi być otoczone miłością, a byłoby to wybrakowane.
- Jak chcesz skarbie - ucałował mnie w czoło i chwilkę się zawiesił - jakbyście mieli problemy możesz w każdej chwili do mnie zadzwonić - tylko pokiwałam głową.
Rozbił się kolejny hałas pukania do drzwi. Napastnikiem okazał się któż inny, jak nie Jay. Zaprosiłam go do środka i rozkazałam usiąść obok biologicznego ojca. Sytuacja zrobiła się ciut nerwowa i napięcie rosło coraz bardziej.
- Słuchaj Luss, tak być nie może. To jest moje dziecko i ja je wychowam ! - wstał z kanapy mówiąc to.
- Dobrze wychowaj, tylko jak sobie poradzisz bez matki? - jak zawsze na koniec puściłam chamski uśmieszek.
- Chcę z Tobą zamieszkać - złapał mnie za rękę którą natychmiastowo wyrwałam, Jay tylko obserwował sytuację.
- Słuchaj pomyślę jak dziecko przyjdzie już na świat. Na razie zamieszkam z Jay'em - Na męskiej i gładkiej twarzy Jaysona pojawił się zadziorny uśmiech zwycięstwa - Na razie zostanę w szkole miesiąc i skończę szkołę. Wtedy mnie nic nie zatrzyma.

CDN...
Wybaczcie, ale nie mam czasu na pisanie blogów. Nie zawieszam ich, ale spodziewajcie się wpisu raz na miesiąc, bądź dwa :)

wtorek, 1 października 2013

17. Przypadeg? Nie sonde

Andy
Co by tu powiedzieć? Moja kobieta urwie mi jaja i będzie je smażyć w głębokim tłuszczu! Sam nie wiem powiedzieć że nie pamiętam czy może żeby być dżentelmenem powiem że ręka się obraziła na mnie.  Kocham Juliet ale też istnieje jeszcze jedno rozwiązanie. Zakopać całą prawdę pod ziemię. Powiem tak Evil jest prze kochana, ale nam nie wyjdzie. Nie mogę powiedzieć że kiedy jestem w New Yorku mam koleżankę do łòżka. Trzeba wybrać. Teraz się tylko zastanawiam co mam począć ze swoim głupim życiem. Kiedy się obudziłem młodej już nie było, a z drugiego pokoju dochodziły dźwięki uniesienia. Tylko te jęki są męskie.
To troszkę dziwne, ale da się przeżyć. Jestem akceptacyjny więc mnie to nie rusza. Ubrałem coś na siebie bo popierdalam po całym pokoju z trąbą na wolności. Poszedłem do kuchni szukając tylko jednej osoby. Evil siedziała na krześle myśląc co dalej. Kiedy usiadłem i chciałem się tylko przywitać wstała i zamknęła się w łazience. Ale towarzystwa dotrzymała mi Batman.
- Wiesz coś o tym co się działo między nami - chyba każdy wie, ale prawda taka że nie pamiętam wszystkiego.
- Wróciliście gdzieś tak przed 4 i od razu pognaliście do łóżka. Zastanawiałam się czy nie jebałeś jej analnie, darła ryj jak przy obrzezaniu - z trudem opanowałem śmiech i żeby już o tym nie gadać wstałem i zacząłem robić śniadanie.
- Mówiła coś potem - przyjaźnią się więc chyba coś o tym wie.
- Ma łzy w oczach i nie wiem co o tym sądzić - trzeba z nią pogadać. Wyszedłem na sam środek korytarza i zacząłem się drzeć jak człowiek z problemami
- Eveline Black, masz natychmiast się stawić w kuchni - Usłyszałem kroki więc chyba idzie do nas.
- Co chcesz jeszcze usłyszeć?! Że masz dziewczynę a ja sobie od tak cię rucham - spytała pełna agresji w oczach, trzeba to załatwić.
- Po pierwsze ja ruchałem ciebie. Po drugie jak chcesz mogę powiedzieć to Juliet ale ten zespół się rozpadnie kiedy wydrapie mi tchawicę. Po trzecie byłem pijany jak bela - wyjaśniłem to najśmieszniej to jak umiałem.
- Tylko problem w tym że ty wszystko olewasz i nie wiesz jak się teraz czuję - teraz troszkę przesadziła mówiąc tak.
- Olewam?! Gdybym olewał spalibyście na deszczu, a ja w swojej cieplutkiej przyczepie - ciśnienie poskoczyło mi na wyżyny dlatego odwróciłem się i wyszedłem. Nie minęło pięć sekund, a klamkę nacisnęła Evil i wybiegła żeby mnie przeprosić. Nie będę chamem wrócę z nią do domu.

Lussie
Dobra, gołąbeczki niech sobie gruchają, a ja myślę nad tym co się stało z moją biedną mysią. Teraz chcę się zapisać do ginekologa. Chętnym pełnoletnim osobnikiem był Ashley. Tylko uparł się że zapłaci żebym była szybciej i miała lepszego lekarza. Brak mi słów do tego młotka, ale jak jest taki dobro duszny.
Mam jeszcze troszkę czasu więc ugotuję obiad. Przy stole siedziała Evil z Andy'm, ale po chwili dołączyli ludzie którzy wyglądali jak menele: wymięte koszule, rozczochrane włosy, pot na twarzy. Andy od razu wyrwał z pytaniem
- Czy wy może wiecie kto tak sobie dogadzał w pokoju obok - spytał więc odpowiedziałam.
- To są geje, znaczy Komando to gej, ale o Liamie wiem teraz - Komando się cut zarumienił na twarz, ale to się wytnie.
- Spoko mi to nie przeszkadza - uśmiechnął się pokazując akceptacje wymalowaną na twarzy.
- My tu tak gadu gadu, a ja muszę zmykać. Ash! Chodź - wydarłam ryjek i jak piesek już był obok mnie.
Opowiedziałam pani doktor co się stało. Okazało się że dziewictwo utraciłam zbyt brutalnie i jednak to powtórzyło się kilka razy. Jakieś tam żyłki w cipce zostały zerwane i mam smarować cipkę jakąś maścią. Jak za 2 miesiące mi nie przejdzie to najlepiej by było przyjść ponownie.
  Wróciliśmydo domu gdzie Andy i Komando uprawiali MMA oczywiście Pan Biersack leżał i kwiczał. Nie wiem o co im chodziło ale nawet nie mam zamiaru reagować. Weszłam do kuchni gdzie zeszli wszyscy oprócz tych młotów. Chciałam tylko spytać co oni robią ale nie zdążyłam
- Odkąd wyszliście napierdalają się na ziemi - spoko, jak kto lubi.
- Jak im idzie - spytałam bo to mnie rozśmiesza.
- Andy gra nieczysto, używa jego orientacji - Jesus Christ...
- Jak?!
- Robi mu malinki na szyi, zaczyna troszke się rozgrzewać i Andy go leje - nie mogłam opanować śmiechu.
- Ała ty szmato! Nie ma gryzienia - po chwili usłyszałam jak zegar spada na ziemię.
- Kurwa! Jak chcecie się bić to kurwa rzucajcie się pystakami, takimi jak wy - przyszła wściekła a Evil nie dziwić się skoro zachowują się jak małpy.
- Zaczynam pakować od kiedyś tam... - rzekł wokalista-chudzista-słabista.
Gadamy i wszystkim i o niczym kiedy wchodzą do kuchni te pokraki. Na szyi Komandosa znalazłam chyba 10 malinek, a za to Andy był ugryziony do krwi w szyję. Takie downy to tylko jedni na milion.
- Patrz Liam masz konkurencje - Zaśmiał się CC i wszyscy zaczęli brechtać.
- Zamknij się! Tylko Komando zaczynał więc się na niego rzuciłem i tak się przeobraziło w MMA. W ogóle mów jak poszło u ginekologa - miło że się troszczy to bardzo miłe.
- Teraz ja ci radzę abyś sam do niego poszedł - on chyba sobie zrobi arcydzieło na ręce jak dalej będziemy go nękać.
- Ale ja seryjnie pytam - powiedział wzrokiem zbitego pieseczka.
- Jakieś ścięgna mi poszły w cipce i dostałam taki jakiś żel. Ma się wchłonąć przed współżyciem  i potem mogę działać - to było dobre.
Czyli juz wiem i jestem pewna czego chcę. Chcę Jay'a i orientacji biseksualnej.

CDN...

ludzie mówią że angina przeszkadza w zdrowym myślenie - Bzdura!
Mi już nic nie pomoże zdrowo myśleć, więc czytajcie i rozdział będzie dopiero po trzech komciach :*