wtorek, 29 października 2013

18.Decyzja

Lussie
Jay i ja to króliki, przy każdej okazji jebią się jakby się nie widziały od miesięcy. Ale muszę przyznać moje ciało się zmienia z wyglądu, jak i przystosowań. Mam odpowiednią wagę i figurę. Tylko dzisiaj mój królik musi jechać do domu, ale mamy plany razem zamieszkać. Również nasz kochana band muzyków musi wyjechać. Tylko, ja, Evil i napięcie seksualne między nami. Przygotowałam mojego gryzonia że może się coś zdarzyć, ale jak to powiedział "Z dziewczyną to nie zdrada" więc trzymam się tego.
Dzisiaj do szkoły gdzie spojrzę na Luke'a prosto w jego wredne oczy. Jeszcze nigdy tak się nie bałam człowieka. Przeczesałam raz jeszcze moje różowe włosy. Miałam takie szczęście że nie mieszkałam sama. Ozilek był ze mną i pilnował dokładnie każdego mego ruchu.
- Ozil co mam zrobić żebyś przestał się martwić. Nic mi tu nie grozi. Dom ma zabezpieczenia, a tak czy tak za miesiąc się wyprowadzę - Jego mina nie przypominała nic, a nic. Martwa przestrzeń i sztywny obszar.
- Jak to?! Gdzie?
- Do Jay'a. On mieszka w Vegas, a sam wiesz on jest moim "pierwszym" - Czemu tak się przejął. Jest gejem i prawie rzygnął wymieniając minerały ze mną.
- Nie zmienię mojej decyzji, przykro mi, ale nie zatrzymacie mnie - Opuściłam łeb wychodząc do szkoły nawet nie patrząc jakim tym razem miał wyraz twarzy.
Będąc już na dziedzińcu szkoły zobaczyłam jego mordę. Puścił do mnie perfidny i cyniczny uśmiech. Nigdy nie można się czegokolwiek spodziewać po nim.
Łzy napłynęły mi do oczu wszystko mi się przypomniało na widok jego twarzy. Te błękitne oczy wglądały w głąb mojej duszy. Evil już stała w kącie który przyjął jej charakterystyczny zapach - słodkie perfumy pomieszane z zapachem krwi. Ja chyba w ciąży jestem, ale daję głowę że czuję krew.
Kiedy widziałam jak Missi obściskiwała tego frajera zbierało mi się na wymioty. Cóż rude to wredne. Nie odzywałam się do Evil nie wiem czemu. Cały dzień siedziałam w łazience wylewając łzy. Paliłam tam tylko papierosy i piłam skitrane piwo. Również gadałam przez telefon z Jay'em. Wiem co się stało, zakochałam się w nim i tego jestem pewna. Ale mam również huśtawki nastrojów. Teraz się zastanawiam czy mogę....nie przejdzie mi to przez gardło...być w ciąży.
Te podejrzenia nie mogą zaprzątać mi głowy. Zapisze się do ginekologa żeby mieć 100% pewności. Pierwszą osobę którą poinformowałam o moim stwierdzeniu była mama. Puszczalska byłam od maluszka więc ten fakt nawet w najmniejszym stopniu nie wywołał
-napadu szału
-depresji
-mdłości
-czy innych gówien.
Zerwałam się i oszczędności które miałam na specjalną okazje wydam teraz na wejście prywatne.
Trafiłam na przyjaciółkę taty. Jest miła oraz ma podejście do pacjentów. Poprosiła mnie abym się położyła wygodnie i górna część ciała miała być toples.
Zaczęła badać moje małe cycki, ale zawsze jakieś. Bardzo się stresowałam.
- Spokojnie Luss nie denerwuj się - trwało to jeszcze minutkę i jej mina była jedno znaczna - teraz muszę zrobić USG. Gruczoły mleczne w piersiach zbierają się do kupy, a teraz muszę to potwierdzić.
Kiedy robiła ten cały kosmiczny zabieg gadałyśmy.
- A ty chciałaś być matką?
- Boje się tego jak ognia.
- Musisz pokonać strach Lussie. Jesteś w ciąży około 3 miesięcy. - Chwila. 3 miesiące temu obudziłam się z Ashem w łóżku nago. Kurwa! Ashley Purdy jest ojcem. Zadzwoniłam po Jay'a. Boje się że mnie znienawidzi. Ale jego reakcja była zupełnie inna.
- Batman damy radę. Do odważnych świat należy.
- Ja nie wiem czy nie oddam jej/jego do adopcji i jak dorosnę to zrobimy własne - zapadła bezdźwięczna cisza.
- Nie pozwolę ci na to! Zamieszkasz ze mną w przytulnym domku. Na święta będziemy jadać ciepłe dania przy kominku.
- Nie bajeruj mnie, to raz. Dziecko to nie zabawka czy coś. Musimy być odpowiedzialni i dojrzali. A Purdy'emu dzieciaka nie dam.
- Wsiadam w samochód i jadę po ciebie.
Nie zdążyłam nic dopowiedzieć ponieważ wyłączył się.
Kocham go ale teraz muszę go uświadomić co się dzieje. Ku mojemu zdziwieniu pod moimi drzwiami pojawił się Ashley. Jak zawsze byłam sama. Czyli nic nowego. Poszliśmy do salonu i Ashley delikatnie położył dłoń na moim udzie. Zaczął tą rozmowę iż ja nie byłam w stanie.
- Czyli będę ojcem?
- Ale dziecko wychowam z Jay'em - postanowiłam.
- Będę dobrym tatą - wykłócał się.
- Nie przeczę, ale jeździsz w trasy i tyle z tego masz. Po trasie dostaniesz dzieciaka na 2 miesiące - jego oczy lekko się oszkliły, albo to przez
- Wybacz, ale wy potrzebujecie pieniędzy, a ja je mam - lekko, aczkolwiek podniósł głos.
- Wiesz? Chcesz to nawet teraz rozetnę sobie brzuch i wytoczysz tego bachora w pieniądzach żeby miało za co żyć!
- Taka prawda. Jesteś tylko dzieckiem. Nie masz studiów, pieniędzy oraz domu. Jay mieszka w kawalerce i ty myślisz ze to OK w takich warunkach wychować dziecko - nie chciałam się odezwać bo nie cierpię kiedy ktoś ma rację.
- Ja to dziecko oddam, nie jestem gotowa na bycie matką. A ty może teraz nie jesteś w trasie i  masz czas, ale za 4 miesiące znów jedziesz. Jak za sześć miesięcy ma termin. A dziecko musi być otoczone miłością, a byłoby to wybrakowane.
- Jak chcesz skarbie - ucałował mnie w czoło i chwilkę się zawiesił - jakbyście mieli problemy możesz w każdej chwili do mnie zadzwonić - tylko pokiwałam głową.
Rozbił się kolejny hałas pukania do drzwi. Napastnikiem okazał się któż inny, jak nie Jay. Zaprosiłam go do środka i rozkazałam usiąść obok biologicznego ojca. Sytuacja zrobiła się ciut nerwowa i napięcie rosło coraz bardziej.
- Słuchaj Luss, tak być nie może. To jest moje dziecko i ja je wychowam ! - wstał z kanapy mówiąc to.
- Dobrze wychowaj, tylko jak sobie poradzisz bez matki? - jak zawsze na koniec puściłam chamski uśmieszek.
- Chcę z Tobą zamieszkać - złapał mnie za rękę którą natychmiastowo wyrwałam, Jay tylko obserwował sytuację.
- Słuchaj pomyślę jak dziecko przyjdzie już na świat. Na razie zamieszkam z Jay'em - Na męskiej i gładkiej twarzy Jaysona pojawił się zadziorny uśmiech zwycięstwa - Na razie zostanę w szkole miesiąc i skończę szkołę. Wtedy mnie nic nie zatrzyma.

CDN...
Wybaczcie, ale nie mam czasu na pisanie blogów. Nie zawieszam ich, ale spodziewajcie się wpisu raz na miesiąc, bądź dwa :)

wtorek, 1 października 2013

17. Przypadeg? Nie sonde

Andy
Co by tu powiedzieć? Moja kobieta urwie mi jaja i będzie je smażyć w głębokim tłuszczu! Sam nie wiem powiedzieć że nie pamiętam czy może żeby być dżentelmenem powiem że ręka się obraziła na mnie.  Kocham Juliet ale też istnieje jeszcze jedno rozwiązanie. Zakopać całą prawdę pod ziemię. Powiem tak Evil jest prze kochana, ale nam nie wyjdzie. Nie mogę powiedzieć że kiedy jestem w New Yorku mam koleżankę do łòżka. Trzeba wybrać. Teraz się tylko zastanawiam co mam począć ze swoim głupim życiem. Kiedy się obudziłem młodej już nie było, a z drugiego pokoju dochodziły dźwięki uniesienia. Tylko te jęki są męskie.
To troszkę dziwne, ale da się przeżyć. Jestem akceptacyjny więc mnie to nie rusza. Ubrałem coś na siebie bo popierdalam po całym pokoju z trąbą na wolności. Poszedłem do kuchni szukając tylko jednej osoby. Evil siedziała na krześle myśląc co dalej. Kiedy usiadłem i chciałem się tylko przywitać wstała i zamknęła się w łazience. Ale towarzystwa dotrzymała mi Batman.
- Wiesz coś o tym co się działo między nami - chyba każdy wie, ale prawda taka że nie pamiętam wszystkiego.
- Wróciliście gdzieś tak przed 4 i od razu pognaliście do łóżka. Zastanawiałam się czy nie jebałeś jej analnie, darła ryj jak przy obrzezaniu - z trudem opanowałem śmiech i żeby już o tym nie gadać wstałem i zacząłem robić śniadanie.
- Mówiła coś potem - przyjaźnią się więc chyba coś o tym wie.
- Ma łzy w oczach i nie wiem co o tym sądzić - trzeba z nią pogadać. Wyszedłem na sam środek korytarza i zacząłem się drzeć jak człowiek z problemami
- Eveline Black, masz natychmiast się stawić w kuchni - Usłyszałem kroki więc chyba idzie do nas.
- Co chcesz jeszcze usłyszeć?! Że masz dziewczynę a ja sobie od tak cię rucham - spytała pełna agresji w oczach, trzeba to załatwić.
- Po pierwsze ja ruchałem ciebie. Po drugie jak chcesz mogę powiedzieć to Juliet ale ten zespół się rozpadnie kiedy wydrapie mi tchawicę. Po trzecie byłem pijany jak bela - wyjaśniłem to najśmieszniej to jak umiałem.
- Tylko problem w tym że ty wszystko olewasz i nie wiesz jak się teraz czuję - teraz troszkę przesadziła mówiąc tak.
- Olewam?! Gdybym olewał spalibyście na deszczu, a ja w swojej cieplutkiej przyczepie - ciśnienie poskoczyło mi na wyżyny dlatego odwróciłem się i wyszedłem. Nie minęło pięć sekund, a klamkę nacisnęła Evil i wybiegła żeby mnie przeprosić. Nie będę chamem wrócę z nią do domu.

Lussie
Dobra, gołąbeczki niech sobie gruchają, a ja myślę nad tym co się stało z moją biedną mysią. Teraz chcę się zapisać do ginekologa. Chętnym pełnoletnim osobnikiem był Ashley. Tylko uparł się że zapłaci żebym była szybciej i miała lepszego lekarza. Brak mi słów do tego młotka, ale jak jest taki dobro duszny.
Mam jeszcze troszkę czasu więc ugotuję obiad. Przy stole siedziała Evil z Andy'm, ale po chwili dołączyli ludzie którzy wyglądali jak menele: wymięte koszule, rozczochrane włosy, pot na twarzy. Andy od razu wyrwał z pytaniem
- Czy wy może wiecie kto tak sobie dogadzał w pokoju obok - spytał więc odpowiedziałam.
- To są geje, znaczy Komando to gej, ale o Liamie wiem teraz - Komando się cut zarumienił na twarz, ale to się wytnie.
- Spoko mi to nie przeszkadza - uśmiechnął się pokazując akceptacje wymalowaną na twarzy.
- My tu tak gadu gadu, a ja muszę zmykać. Ash! Chodź - wydarłam ryjek i jak piesek już był obok mnie.
Opowiedziałam pani doktor co się stało. Okazało się że dziewictwo utraciłam zbyt brutalnie i jednak to powtórzyło się kilka razy. Jakieś tam żyłki w cipce zostały zerwane i mam smarować cipkę jakąś maścią. Jak za 2 miesiące mi nie przejdzie to najlepiej by było przyjść ponownie.
  Wróciliśmydo domu gdzie Andy i Komando uprawiali MMA oczywiście Pan Biersack leżał i kwiczał. Nie wiem o co im chodziło ale nawet nie mam zamiaru reagować. Weszłam do kuchni gdzie zeszli wszyscy oprócz tych młotów. Chciałam tylko spytać co oni robią ale nie zdążyłam
- Odkąd wyszliście napierdalają się na ziemi - spoko, jak kto lubi.
- Jak im idzie - spytałam bo to mnie rozśmiesza.
- Andy gra nieczysto, używa jego orientacji - Jesus Christ...
- Jak?!
- Robi mu malinki na szyi, zaczyna troszke się rozgrzewać i Andy go leje - nie mogłam opanować śmiechu.
- Ała ty szmato! Nie ma gryzienia - po chwili usłyszałam jak zegar spada na ziemię.
- Kurwa! Jak chcecie się bić to kurwa rzucajcie się pystakami, takimi jak wy - przyszła wściekła a Evil nie dziwić się skoro zachowują się jak małpy.
- Zaczynam pakować od kiedyś tam... - rzekł wokalista-chudzista-słabista.
Gadamy i wszystkim i o niczym kiedy wchodzą do kuchni te pokraki. Na szyi Komandosa znalazłam chyba 10 malinek, a za to Andy był ugryziony do krwi w szyję. Takie downy to tylko jedni na milion.
- Patrz Liam masz konkurencje - Zaśmiał się CC i wszyscy zaczęli brechtać.
- Zamknij się! Tylko Komando zaczynał więc się na niego rzuciłem i tak się przeobraziło w MMA. W ogóle mów jak poszło u ginekologa - miło że się troszczy to bardzo miłe.
- Teraz ja ci radzę abyś sam do niego poszedł - on chyba sobie zrobi arcydzieło na ręce jak dalej będziemy go nękać.
- Ale ja seryjnie pytam - powiedział wzrokiem zbitego pieseczka.
- Jakieś ścięgna mi poszły w cipce i dostałam taki jakiś żel. Ma się wchłonąć przed współżyciem  i potem mogę działać - to było dobre.
Czyli juz wiem i jestem pewna czego chcę. Chcę Jay'a i orientacji biseksualnej.

CDN...

ludzie mówią że angina przeszkadza w zdrowym myślenie - Bzdura!
Mi już nic nie pomoże zdrowo myśleć, więc czytajcie i rozdział będzie dopiero po trzech komciach :*

czwartek, 19 września 2013

16. Chuje muje dzikie orgie

Andy
No bez beki czuje się mężczyzna. Ostatni raz dostał po ryja Ashley, ale to było tak z okazji urodzin. Jedna rzecz mnie męczyła że wpierdoliłem młodszemu, to nie było fair. Ale dlaczego dziewiętnastolatek gwałci dziewczyny. Ja w życiu nie uderzyłem kobietki, pouczę was młodzi czytelnicy kobiet się nie gwałci tylko delikatnie posuwa i traktuje jak największe księżniczki. Dlaczego ja mówię jak Ashley Fucking Purdy. Mam większe zmartwienia w tym czarnym pustym łbie, muszę ogarnąć Lussie. Podobno jest w ciężkim po spotkaniu z tym sadystycznym idiotą. Evil mi powiedziała co działo się z jej życiem w Vegas. Kolejnego chuja którego chcę wykończyć. Myślę że jak wysiądą mi struny głosowe pójdę na psychologa pierwszej klasy. Ale ku mojemu zdziwieniu zastałem Lussie w staniku atakującą językiem biednego (choć wcale nie mogę tego powiedzieć) Jay'a.
Kiedy zobaczyła swojego przyjaciela (czyt. moja skromną osobę) od razu rzuciła się na niego.
- Bez beki, myślałem że jesteś lesbijką - powiedziałem odwzajemniając uścisk.
- Byłam bi i chyba do tego wrócę. Najlepiej z tym oto osobnikiem - wskazała Jay'a.
- O Boże co sie dzieje z tą młodzieżą, młodszą ode mnie o 6 lat - dlaczego ja kurwa mówię do siebie?
- Ta młodzież jest dużo mądrzejsza. Mimo że jestem niższa ale Twoje IQ jest na poziomie dupy mojego psa - ona jest wrednym małym pyskaczem tyle o niej powiem.
- A może nasz grupka młodzieży i Jake'a wyskoczyłaby do klubu - dobra to było dobre nie powiem.
Lussie
Postanowione że idziemy do klubu, ale mam wielką chcicę na Jay'a. Chyba musimy się nagrzać. Podeszłam do niego całując go w policzek i delikatnie oblizując jego policzek. Błądziłam językiem po jego twarzy i szyi. Złapał mnie za dłoń i zaprowadził do pokoju to dobrze wróży. Jest silny i twardy, ale za razem delikatny. Podniósł mnie jak księżniczkę i ostrożnie położył na wyrku. Odpiął moją flanelową koszulę. Spojrzał na raz jeszcze na moją twarz.
- Jesteś tego pewna? Musisz się zastanowić - spytał mnie delikatnie gładząc mój policzek.
- Słuchaj, chcę mieć dzieci, a bez współżycia potomstwa nie będzie. Więc albo się spłoszę, albo to będzie najlepsza chwila w tym marnym życiu - czułam że łzy napływaj do oczu, ale nie ze strachu. Tylko podniecenia. Chciałam tego jak normalnego życia.
Wzruszył ramionami i przeszedł do działania powoli. a również nie leżałam bezczynnie. Odpięłam pasek z jego spodni, potem guzik i jakoś samo poszło.Czułam jak rurki zsuwały się ze mnie, a piersi rozluźniają się. Kiedy już byliśmy na Adama i Ewę zaczął pieścić każdy centymetr mojej bladej i suchej skóry. Szybko się stała mokra kiedy zaczęliśmy igraszki. 
Delikatnie przycisnął mnie do łóżka, złapałam się jego szyi kiedy poczułam mocny uścisk w brzuchu. Nie wiem czemu nie jestem juz długo dziewicą więc czemu tak jest. Kiedy juz był na etapie dobroci ja zaczęłam płakać nie umiałam sobie ułożyć w głowię tego że on chce dla mnie jak najlepiej. Nie dawałam sobie rady, wyrywałam się co chwilę. Jednym słowem nie dawałam sobie rady. Chyba nie jestem na tyle pewna siebie. Ubraliśmy się, ale chyba coś źle poszło. Nie potrafiłam wstać z łóżka. Brzuch bolał mnie jak nigdy w życiu. Ja chyba nie pójdę Jay postanowił zostać ze mną. Oboje myśleliśmy czemu tak się stało.
Evil
Szkoda mi młodej Jay nie jest słabym zawodnikiem więc nie wiem czemu tak się stało. Ale olać to idziemy do klubu. Płynął drink za drinkiem po 3 litrach urwał mi się film. Ale przed urwaniem filmu powiem wam co się działo.
Nasz ósemeczka piła przy jednym stole. Ashley wyrwał jakąś czikę zabrał ją do łazienki. Ja w końcu zostałam sama przy stoliku. Podszedł do mnie jakiś napakowany adonis. Wyjął drinka z mojej ręki i zwrócił mi uwagę żebym tyle nie piła. Zaciągnął mnie na parkiet. Już dawno się tak nie bawiłam jak dzisiaj. Gadaliśmy o wszystkim i o niczym.  Po tańcach zasiadliśmy ponownie do stołu. Tym razem Wam juz nie powiem co się stało.
RANO
Otarłam oczy i nie chciałam wstawać z łóżka, nie miałam na to siły. Obróciłam się na drugi boczek. Chwila! Czemu obok mnie leży rozebrany do rosołu Andy. Jedno pytanie czy my coś wczoraj robiliśmy?! Ja również ne mam na sobie ubrań. Na razie to ja idę spać za dużo procentów we mnie siedzi

CDN...
Wreszcie macie swojego wpisa postaram sie jak najszybciej dać znak życia 

wtorek, 3 września 2013

15. Wielki.....Wpierdol razy 2

Evil.
Nie było mi ani smutno, ani wesoło. Było mi jakby to ująć zajebiście! Nie bałam się że dostane w pysk za wypowiedziane słowo które mu się nie spodobało. Musiałam zostać na noc u Lussie. Nie powiem że byłyśmy grzeczne bo było by to kłamstwem. Byłam wciąż zła na człowieka którego imienia nie wymówię za zdradę. Więc trzeba zwołać panów znanych Black Veil Brides. Głównie Ash'a który ma jakieś sprawy sercowo-intymne. Jak się dowie co Luke chciał jej zrobić krzywdę będzie awantura jakiej New York nie widział. Lussie się dowiedziała czegoś ode mnie na temat Missi. W jej brązowych oczkach widzę pełno jadu , będzie jazda bez trzymanki. Mnie naszło żeby zadzwonić do Andy'ego i żeby dał mi Ash'a. Dobra mam numer wykręciłam go i zielona słuchaweczka poszła w ruch. Pipnęło z dwa razy po czym w słuchawce pojawił się niski głos.
- Andy - bałam się ze to ktoś inny, ale nie wiem po co się bałam.
- Tak, a znamy się - z pełną powagą spytał.
- Jak najbardziej! Byłam na waszym koncercie z różowowłosą Lussie, spałam z tobą w łóżku. Kojarzysz - dla pewności podałam te argumenty.
- A już wiem coś się stało? Długo się nie odzywałaś - muszę mu to powiedzieć bo inaczej nie rozwiąże tego problemu.
- Mój były chłopak chciał zgwałcić Lussie, do tego mnie zdradził - Andy nie mógł wydusić z siebie ani jednego słowa tylko dał telefon Ash'owi mówiąc to samo co mu powiedziałam.
- Co ty kurwa gadasz?! Niech ten kutas wypierdala do Honolulu, albo Turcji. Jak kurwa dorwę gnoja to wystrzeli szybciej niż rakieta - darł się na tyle głośno że słyszałam go jakby na głośno mówiącym - A co u Was w ogóle.
- Nic specjalnego, a wy nie koncertujecie - spytałam będąc zdziwiona ze mają czas.
- Nie mamy teraz czas na solo z tym chłoptasiem, raczej solo vs. 5 - zaśmiałam się i gadaliśmy pół godzinki. Az moje środki na karcie nie padły. Ashley wsiada w Samolot i leci do nas.
Lussie to podsłuchała i nawet się cieszy że Ashley go wykastruje. Tylko nie gadałyśmy długo bo ubrała się i wyszła na spotkanie z Missi. Prawdziwa kobieta wraca z krwią na rękach do tego nie swoją Lussie dziś będzie prawdziwą kobietką.
Lussie
No to szykuje się ostra rozróba. Jak dorwę tego rudego pokurcza. Szłam sobie powoli do jej domu, a ona jak zawsze siedziała na ławce z idiotami którzy byli jej "przyjaciółmi" ja to wolę  nazwać obstawą. Poprosiłam ja na bok i zaczęłam sapanie.
- Ty kurwa jesteś taka niewyżyta że musisz komuś zabierać chłopaka - spytałam, a ona nic nie odpowiedziała - Co chuja masz w mordzie że nie możesz nic odpowiedzieć?!
- Widzisz tych ludzi w sekundę by cie poskładali - wyśmiałam jej sie prosto w twarz nie myśląc o tym ze na mnie patrzą.
- Może byś ze mną spróbowała się bić a nie osłaniać dupsko tymi tumanami - spojrzeli na mnie z grymasem wymalowanym na ryju. Chwyciłam ja za żuchwę i podniosłam lekko do góry.
- Jak się nie ogarniesz nie radzę ci wychodzić ruda szmato z domu - wyrwała się z mojego uścisku i popchnęła mnie, giń suko. Podniosłam się z ziemi i pognałam ku jej popierdolonej osobie. Złapałam ją za włosy i ściągnęłam do parteru to powinno ja nauczyć ogłady i żeby oczywiście nie podkradała cudzych chłopaków.  Kiedy wylądowała pod moimi nogami ugryzła mi kostkę. No to co mam zrobić?! Skopałam ją po głowie i brzuchu. Jej koledzy zaczęli mnie odciągać kiedy poszła jej farba z nocą, a kostki u mych dłoni zaszły krwią. Kulturalnie sobie poszłam z miejsca zdarzenia.
Poszłam do domku wchodząc tam usłyszałam dość znajome mi głosy. Chłopki odwiedzili nas? Weszłam na górę i wcale sie nie pomyliłam byłam ciut przerażona. Ashley się błyskawicznie do mnie przytulił. Odwzajemniłam jego uścisk i wszystkich przytulasy. Ashley posiedział z nami nie zbyt długo i poszedł z Andy'm połazić nie czuję żeby to sie skończyło dobrze.
Ashley
Poszedłem z tą żyrafą szukać tego przyjebusa trzeba się zemścić za to co zrobił mojej kochanej Lussie. Nie będę tego tolerować skoro tak zachowuję się w stosunku do kobiet mimo że Lussie to nie kobieta, tylko mały potworek. Szedłem ze zdjęciem w ręku i wypatrywałem jego mordy. Zobaczyłem podobnego gościa jak na zdjęciu. Puknąłem go w ramię i odwrócił się i zdziwił się na nasz widok.
- To ty jesteś Luke - spytał Andy, przypominał mi wrednego pakera.
- Tak, a co - odpowiedział nie śmiale.
- Jesteś na tyle niewyżyty że jedna kobieta ci nie wystarczy, tylko ja musisz zdradzić i pogwałcić - nie mógł się opanować i trzeba było tego chudzielca opanować.
- To nie moja wina - te tłumaczenia <3
- Nie kurwa moze zgonisz na niedźwiedzia ruchacza który istnieje tak samo jak święty mikołaj - zapamiętajmy to że mówię to sarkazmem.
- Młody posłuchaj mnie. To co zrobiłeś było naganne i nie powinno ci pójść płazem - bardzo delikatnie ujął to Andy.
- Bo jestes pizdą i nie umiesz bić - energicznym ruchem Andy zgiął palce w pięść i krótko mówiąc wyjebał mu tubę. Nagle zaczął się śmiać jak debil.
- O Kurwa! To ja tak umiem! - próbowałem być poważny, ale przy nim się za bardzo nie da.
Młody się podniósł i rzucił się na chudzielca. Andy'emu jednak było trudno sie bronic ponieważ chłopak był z 10 centymetrów niższy więc, wziąłem sprawy w swoje ręce, dokładnie jego kaptur w swoje ręce po czym energicznym ruchem rzuciłem nim z trzy metry przed siebie. Młody nawet nie próbował się bronić bo wiedział że dostanie jeszcze większy wpierdol. Andy go kopnął z 4 razy weźmy pod uwagę to że miał na sobie glany. 
Zebraliśmy się do domu, nie stracił przytomności, ale Andy połamał mu żebra ciut poniosło dzieciaka. Wchodząc do domu zastałyśmy Lussie, Eveline, resztę chłopaków i tych trzech napakowanych ziomków. Powiedzieliśmy co zrobiliśmy oczywiście młoda sie wypierała ze rozjebała by go na części, wiem że by to zrobiła, pamiętam jak z mojego krocza zrobiła sałatkę jajeczną. Z twarzy wygląda na niewinną dziewczynkę. 

CDN...
 No to nowy rozdzialik, a ja powoli wymiękam w nowej szkole. Może jest 10 emosków na całą gimbę, same belibers dairectioner czy jak tym chujasom. Miłego czytania gumiśki :*

niedziela, 25 sierpnia 2013

14. Rozwiązanie

Christian.
Nie wiem co za debil go spłodził, a idiotka urodziła, ale pierwszy raz widzę ją tak przerażoną. Nie odzywała się do Evil ani słowem. Trzymała się mnie. Nie wiem czy czuła się bezpiecznie czy po prostu mnie lubi. Jay bardzo się o nią troszczył, równierz zaczęła mu ufać. Liam nie wie co robić.  Ja sobie z tym Luke'em pogadam. Nie może tak być. 
Cały czas myślałem o słowach Liam'a.  Kto by pomyślał że nasza mała Lussie była biseksualna. Czyli odkrycie lesbijki to tylko ściema. Ciekawe czy miała kiedyś chłopaka. Chce żeby ze mną pogadała, bo nie mogę wyciągać wszystkich wieści od Liam,a bądź Jay'a. Postanowiłem pojechać do domu Lussie. Wiem że ta rozmowa nie będzie za ciekawa, ale musimy wyjaśnić. Mała otworzyła drzwi, jest sama w domku, ale widać po niej że jest jej źle. Przytuliła się do mnie na serio trzeba to wyjaśnić.
- Hej mała, dostałem wiadomość a propos twojej orientacji - spojrzała bardzo podejrzliwie na mnie.
- To znaczy - już widzę wkurw na jej ryjcu.
- Byłaś biseksualistką - jej oczka zaszły szkłem i wypłynęły z nich małe łezki.
- A ty jesteś gejem od tak - nie chcę kontynuować tej rozmowy kiedy zaczęła płakać, ale muszę.
- Tak byłem. Powiedz jak to wszystko było, ja to zrozumiem - z trudem, ale zaczęła mówić.
- Miałam 14 lat, mój kuzyn miał 18 i musiał u nas zamieszkać na jakiś tydzień. Mama jak zawsze chciała pomagać rodzinie, ja też nie wiedziałam że aż tak diametralnie się zmienił, ale zapomniałam o takim szczególe. Widzieliśmy się 6 lat temu, kiedy on nie wiedział co to znaczy chcica. Zostaliśmy sami w domu. On miał swój pokój ja swój. Nagle mnie zawołał żebym mu pomogła. Ja pobiegłam a on siedział nagi na łóżku. Chciałam wyjść, ale pokój był na tyle mały że zdążył wstać i rzucić mną na łóżko. Kiedyś jak mieliśmy zostać sami zaprosiłam do domu Liam'a i na tą noc nawet mnie nie wołał i potem znowu historia od nowa, ale na szczęście mama wróciła wcześniej - nie wiem co odpowiedzieć, tylko ją przytuliłem i nic więcej nie mówiłem na ten temat.
Poszliśmy do jej pokoju, słyszałem coś w stylu warczącego psa. To jej brzuch. Postanowiłem że zrobię jej kanapki. Nie chciałem jej tego mówić, tylko powiedziałem że idę opróżnić zbiornik. Wróciłem z talerzem po brzegi pełnym kanapkami. Lussie się rzucała na nie jak dziki zwierzak. Nasz lunch przerwało natarczywe i dźwięk goryli. Czyli to Jay i Liam. Zszedłem na dół, powoli otwierając drzwi. Moje podejrzenia były słuszne. Przez to że Jay to maszyna do zabijania nosił mnie po całym salonie. Jakimś cudem się wyrwałem z jego objęć i pobiegłem do młodej. 
- To ci idioci - na samą myśl o nich lekko zbladła, ale po części ucieszyła. Wbiegli na górę, a Liam z Jay'em jak zawsze nie umieli się zachować. Nie wiem czy oni mają to w naturze ale coraz bardziej mam ochotę wziąć ich do zoo i pokazać rodziców. Kiedy juz opanowali swoje nieposkromione rządzę zaczęli gadać.
- Wiesz Homoś jesteś na prawdę cudowna - myślałem że jebnę z tego łóżka.
- Na poezję ci sie zebrało? Ty jesteś idiotą - wszyscy śmialiśmy sie z jego mózgu.
- Podobno komplementy pomagają kobieta? ale ty jesteś Homoś wiec tobie już nic nie pomoże - to spojrzenie mówi samo za siebie 'zamknij ryj.'
Gadaliśmy głównie o Evil tylko jest mały problem, Luss z nią nie pogada bo ona ją musi przeprosić. Ja chyba pomówię z Luke'em jak wyjdzie ze szpitala. Ten świat jest pierdolnięty. A ja siedzę w otoczeniu ładnych facetów. Ja pierdole co sie ze mną dzieje.
Evil.
Myślałam nad słowami Lussie. Czekam aż Luke przyjdzie do mnie i muszę rozwiązać kilka błędów. Nie wiem czy ten związek przyszłość mi się wydaję że to będzie koniec naszej miłości. Tego nie da się nazwać miłością tylko pierdoleniem przy kazdym spotkaniu. Zawsze wyśmiewał się z moich blizn że jestem głupia. Powoli miałam tego dosyć. Półtora roku życia idzie sobie w zapomnienie, a to tylko dla świętego spokoju i przyjaźni. Może też dla tego że ją kocham. Mam nadzieje że Luke zrozumie. Nie powiem mu o miłości do Batman, ale wytłumacze z jakiego powodu nie chce z nim być... poprawka *sypiać.
Rozległ się dzwonek do drzwi, powiedziałam sobie muszę być pewna siebie, a nie pierdolić się w tańcu. Otworzyłam drzwi, ale przed naciśnięciem klamki wzięłam głęboki wdech. Zobaczyłam jego twarz powtarzałam sobie Trzeba to skończyć. 
- Hej kochanie -  powiedział nachylając sie do pocałunku, ale odsunęłam się - Co jest z tobą?
- A co z Tobą?! Dlaczego próbowałeś zgwałcić Lussie - na moje pytanie zamarł nie chciał odpowiedzieć - Zdradzałeś mnie? Odpowiedz!
- Tak - krzyknął.
- Skoro mamy się kłócić kłóćmy się na kanapie - usiedliśmy na kanapie i kontynuowaliśmy konwersacjo-kłótnie - Z kim jeśli mogę wiedzieć.
- Z Missi - do oczu napłynęły mi łzy, nie widziałam co powiedzieć.
- Tak to ja wyzywałeś że jest szmatą, a na boku posuwałeś ją od tak - spytałam mówiąc już przez łzy.
- Uwiodła mnie, kilka razy nam sie zdarzyło - nawet nie chcę tego komentować.
- Kilka? Kilka?! Czy ty chcesz jeszcze ze mną być bo na razie tylko idziesz w drugą stronę - pierwszy raz na niego podniosłam głos bo inaczej by mnie uderzył.
- Ja ciebie kocham pomyśl o nas w przyszłości - zachęcał mnie całkiem zbędnie.
- Luke.... Nie ma już nas. Myślę że takie będzie najlepsze rozwiązanie - powiedziałam z kamienną miną.
- Czy ty ze mną zrywasz?! Dałem ci to co najlepsze - jego krzyk nie robił już na mnie wrażenia.
- Najlepsze co mi dałeś to noce spędzone razem nic więcej - spuściłam głowę i zaprowadziłam go do drzwi.
Kiedy już wyszedł nagle wzięłam to do siebie że jestem singlem od 12 minut i 34 sekund. Teraz ide do Lussie. Muszę ją przeprosić, nie postąpiłam dobrze. 
Zapukałam do drzwi otworzył mi je całkiem przystojny chłopak, nie przypominał mi człowieka bardziej, takiego goryla. Spytałam go czy jest Lussie. Zaprosił mnie do środka. Szliśmy po schodach prosto do jej pokoju. Batman siedziała z Komandosem i kolejnym gorylem. Bez wahania podeszłam rzucając jej się na szyje.
- Luss przepraszam nie powinnam tak się zachowywać - przytuliłam się do niej, ona odwzajemniła uścisk.
- Nic  się nie stało kochana - czułam jak z jej oczek wypływają łzy.
- Oooo zbiorowy uścisk, ja tez chce - jeden z goryli rzucił sie na nas i mocno przytulił do siebie.
- Lima, idioto! Złaś cwelu - różowo-włosa agresja przemówiła.

CDN....
Marian powrócił, ale bez DarkSix'a ;(
Ale damy radę, czytamy gumisie :P

wtorek, 30 lipca 2013

13. Damski bokser

- Ciiiii już nic się nie dzieje. homoś nie płacz bo zaraz wyskoczę z samochodu o kijem od miotły go zapierdole - Tym razem pocieszał ją Jay biorąc ją na kolana. 
Kilka minut na kolanach mięśniaka P. Luke'a
Rozluźniony i wyspany wchodzę na twitter'a gdzie Evil dała linki do instagrama. Wszedłem w link. Nie spodziewałem się takich zdjęć.
Jakim prawem była na koncercie nic o tym nie mówiąc własnemu chłopakowi. Więc zemsta time.
W szkole zastałem panią Biersack pełną szczęścia, zaraz to się zmieni, tylko patrzeć, jak wpadnie w histerię. Kiedy podeszlem nie zwróciła na mnie uwagi. Podszedłem do jaśnie pani Eveline, złapałem ją mocno za twarz i krzyknąłem lekko szarpiąc ja za twarz.
- Pojebany jesteś?! Zaraz ja ci tak zrobię - uderzyła mnie z pięści w twarz i odepchnęła, ta Barbie ma dużo siły.
- Ej chłopie! Co ty robisz - uspokajał mnie Ozil. Puścilem jej twarz, ale w pewnym momencie straciłem panowanie nad soba i uderzyłem ją w policzek i wściekły odszedłem.
- Co to było - zdziwił się kolega Ozi'ego.
- Nic takiego, tylko Luke. Mój luke... - chyba muszę z nią pogadć, bo tak nie bedzie.

P. Lussie
O całej sprawie opowiedziałam Komandosowi i utworzyliśmy sprytny plan.
Żeby ten plan się udał poszłam pogadać z Evil.
- Czemu się nie broniłaś, przed tym co ci robił? - spytałam patrząc się głęboko w jej oczy, ale były niedostępne i smutne.
- To nic takiego... to kwestia przyzwyczajenia - czyli wniosek z tego taki, że bił ją codziennie.
- Nie możesz obchodzić się tak z tym palantem - powiedziałam pełna złości zarazem cierpliwości.
- To przez nerwy się tak zachowuje... on.. on nie chciał mi zrobić krzywdy - zaczęła bronić gówna,
które prędzej, czy później zasmrodziło by jej życie.
- Przestań go obrażać! On jest dobrym człowiekiem, chce przecież dla mnie jak najlepiej. - podsumowała wściekła i jednocześnie zamknęła energicznie szafkę, co spowodowało głośny huk.

Rozumiem, że go kocha, ale w takim stanie jaki on zaprezentował, ona szybko zejdzie z tego świata.
Musiałam zacząć opracowywać ten zjebany plan zemsty. Zadzwoniłam po Jay'a i Liam'a ( przyjaciele z Vegas). Jednym słowem Luke nie będzie żywy po tym spotkaniu.
Podeszłam do tego złamasa  i spytałam go, czy wciąż kocha Eveline. Nie specjalnie zwrócił na mnie uwagę, ale jednak taki plus że odpowiedział - NIE WIEM.<---- moja ulubiona odpowiedź.
Nie pozwalałam sobie na to żeby mojej przyjaciółce działa się JAKAKOLWIEK krzywda. Więc postanowiłam z nią pogadać. Wracając ze szkoły, nie poszłyśmy do mojego domciu.
Moje pytania typu 'Czemu sobie na to pozwalasz?' nie robiły na niej większego wrażenia. Broniła się miłością do niego i oddała by za niego życie.
Czy to jest łzawa telenowela? Coraz bardziej mam przypuszczenia że żyje w latynoskiej telenoweli.
- Ty nie jesteś normalna dając się tak bić. Skoro go tak kochasz to można powiedzieć że jesteś szmatą, bo spałaś w łóżku z innym facetem - te słowa ją uderzyły w serce, czyli wyciągnęłam z niej info na temat Luke'a.
- Błagam cię nie mów mu ja nie chcę ober... - nie chciała dokończyć, ale ja dokończyłam za nią.
- Oberwać - spytałam - nie możesz sobie pozwolić na takie traktowanie. Jak dalej tak pójdzie on zrobi coś co zrani ciebie na zawsze.
- On by nie zrobił mi krzywdy, znamy się za długo. On nie jest aż taki zły jak mówisz - AŻ taki zły..
- A dobry wcale. musisz to zrozumieć - próbowałam przegadać.
- Ty jeszcze nigdy nie byłaś tak zakochana jak ja - wkurwiła mnie, a angelika to była kałuża z rzygami?
- Dobra powiem tyle, albo się ogarniesz  zrobisz z tym porządek, albo... - przerwałam dla picu.
- Albo?!
- Zadzwonię do Andy'ego i mu wszystko powiem jak on cie traktuje - od razu podziałało.
- Ja nic nie poradzę na to że on mnie bije - rozpłakała sie i wtuliła w moje ramię. Cały czas szlochała nie mogłam jej uspokoić.
- Wiesz, ja coś poradzę. Idę mu przemówić do rozsądku - nie słuchając jej błagań typu 'Daj spokój' nie działały.

Komando
Dostałem plan od małej Lussie, to takie bardzo wielkie zło zamknięte w małym ciałku. Czekałem na nią, aż dołączy do mnie ze swoimi przyjaciółmi.
Była godzina 22 i na moim gardle zacisły się czyjeś ręce i wtedy poczułem że mój gejowski żywot dobiega końca,
Nagle mocny uścisk odpuścił i odezwał się bardzo miły męski głos - to był Jay.
Po chwili z krzaków wyszedł Liam. Od razu się zakolegowaliśmy. Każdy się jarał moimi mięśniami,
lecz przy nich wyglądam jak chucherko.
Gadaliśmy o rzeczach, na które nie warto nawet marnować czasu i myślników. Naszą rozmowę przerwała Batman szła za rękę z Luke'iem, lecz nagle puściła jego rękę rozpinając bluzę ukazując swój czarny gorset, w którym mieściły się małe piersi.
Błądziła dłonią po jego cielu, aż w końcu doszła do celu.
- Masz małego - nie wiem do czego ona prowadzi, ale to nie będzie ciekawe.
- Czemu tak uważasz? - spytał interesując się tylko sobą.
- Bo tylko taki chuj jak ty bije kobiety. - w jednym momencie chwycił ją za ramie, aż mogliśmy usłyszeć jej krzyk.  Ona broniąc się uderzyła Luke'a w twarz. Chłopak popchnął ją na ziemię, po to aby następnie usiąść na nią okrakiem rozrywając jej gorset. Batman pokazała nasz sygnał inaczej wbiła rękę w jego kark. Na pierwszy ogień poszedł Liam. zciągnął z małej Lussie tego gnoja i rzucił nim dwa metry przed siebie. Robotę kontynuował Jay i ja tylko go skopałem. Lussie przybiegła do mnie z płaczem próbowałem ją uspokoić, ale nie mogła Złapać powietrza. Chwyciła mnie mocno za T-shirt i zmoczyła go swoimi łzami. Podniosłem ją jak księżniczke i zaniosłem ją do samochodu. Za kilka sekund dołączyła reszta tuląc się do niej.
- Homosiu nie płacz mogę jeszcze mu dojebać jeśli tylko chcesz - pocieszali ją całkiem skutecznie. Przy okazji ocierał jej łzy Liam.zrobiło swoje. Batman spala w jego ramionach.
Pojechaliśmy do mojej posiadłości, gdzie mała się obudziła.
- Jak samopoczucie? - Spytałem całując delikatnie w czoło.
- Do dupy nie spodziewałam sie że będzie chciał mnie zgwałcić, dopiął swego teraz boje się moich przyjaciół od pieluch - wypowiedziała się odchyląc głowę, widać że najwbał jej w bani. Moje próby uspokajania na nic sie nie zdały tylko ją denerwowały. Jay by ją rozebrał i zrobił by dobrze, ale ja ją rozśmiesze. Ona wolała wejść na mnie o spac.
RANO
Lussie przez noc ani drgnęła tylko spokojnie oddychała na moim torsie nie budziłem jej. Ale te zwierzęta z Vegas zachowywali się jak orangutany. Prali się po mordach, kopali się po jajach. NO COMMENTS
Malutka sie obudziła lekko zaczęła drżeć patrząc na bydlaków. Postanowiłem z nimi pogadać żeby ogarnąć ich zachowanie.
- Chłopaki chodźcie na stronę - pokazałem palcem na inne pomieszczenie - Macie  być dla niej delikatni. Ona sie was boi mnie nie, bo wie że jej nic nie zrobię.
- My tym bardziej, ale miała ciężką przeszłość więc teraz nie dziwota - zaczął ten ciężki temat, oj będzie źle.
- Dokładniej? - spytałem wystraszony.
- Jej kuzyn zamykał się z nią w pokoju i robili złe rzeczy, dlatego przestała być bi - wyjaśnił Liam - możesz to zauważyć będzie w samej bieliźnie ma pocięty brzuch i uda.
- Ja pierdole - to jest nie zbyt normalne.
- Masz jej nic nie wspominać o tym że ja ci powiedziałem, bo utnę jaja, a myślę ze ci sie jeszcze przydadzą.
Kiedy przyszedłem, maluszek ubierał się postanowiła iść do Evil. Zawiozłem ją tam.
P. Eveline.
Do moich drzwi zapukała Lussie której nie było dzisiaj w szkole. Rzuciła mi się na szyję zalewając swoją twarz łzami. Nie miałam takich podejrzeń jakie ona mi przedstawiła.
- Nie możliwe! Luke jest delikatny i spokojny w łóżku tym bardziej - starałam się przemówić jej do rozsądku.
- Jeszcze sypiałaś z tym bydlakiem, gratulacje! - nie wyrabiała z ocieraniem łez.
- Musze to przemyśleć - odpowiedziałam spuszczając głowę.
- A ja byłam tobą zauroczona - uśmiechnęła sie szyderczo i wyszła z domu. Weszła do samochodu Komandosa i odjechali. 
Poszłam do wanny i chwyciłam żyletkę pisząc sobie na biodrze PAIN. Udałam się do pokoju i wysłałam Luke'owi SMS musimy pogadać, bardzo poważnie na NASZ temat.
Nie czekałam na odpowiedź tylko zalałam sie łzami zasypiając.
CDN...
Znowu razem teraz piszę szmata Marian hue hue. Się na wyrabiało.
Sandra śpi na łóżku i nic Wam nie powie :P papa :*

niedziela, 14 lipca 2013

12. WTF?!

Koncert był zajebisty anie nie można tego powoedzieć o członku tego zespołu. Pierwszy raz spotkałam się z takim chamstwem jakie on wykazał macając moje cycki i tyłek. To jest jedyny człowiek który tak ładnie i szybko wyprowadził mnie z równowagi i zajebistego spokoju. Nie przypuszczałam że mój idol wkurwi mnie jak Missi.
Rankiem obudziłam się w jego łóżku w dodatku cała naga, Ash nie miał prezerwatywy, ale miał siniaka pod okiem. Jestem geniuszem. Bez żadnego wahania obudziłam tego synka.
-Ash! Ashley! - bez skutecznie próbowałam go obudzić, nie reagował na imię więc zawołał go tak - Cwelu!
- Już wstaje - przetarł swoje durne gały i spojrzał z pretensją do mnie- Co jest Luss?
- Mam takie nietypowe pytanie. - zaczęłam tą piękną dyskusję z jeszcze bardziej inteligentnym mężczyzną - Często uprawiasz seks?
- A no tak. - Odpowoedział dumny z siebie.
- To wiesz że trzeba się zabezpieczać? - Kontynuowałam.
- Do czego ty zmierzasz? - dziwił sie moim pytaniem
- A wczoraj tego nie zrobiłeś i ruchałeś się ze mną od tak. Więc wykurwiaj po test ciążowy -wydarłam się czując że do moich oczu napływają łzy. Cwel bez słowa wstał i wsiadł do samochodu jadąc w stronę  apteki.

15minut później

Basista przyjechał i od razu wręczył mi do ręki pudełeczko.
wyszłam do łazienki wyciągając najpierw instrukcję. Przeczytałam ją uważnie i to był test ciążowy, ale na zdrowie dziecka które ma już od 5-9 miesięcy. Zawołałam tego jebanego pedała. Przyleciał jak na skrzydłach. Pokazalam mu instrukcję, a ten pajac śmiał się sam z siebie i jakoś rękę mi poszła w stronę jego twarzy. Nagle moje łzy wypłynęły jak szalone i usiadłam na kanapie kuląc kolana pod brodę. On usiadł obok mnie lekko gładząc mnie po plecach. 
- Malina wszystko będzie dobrze. Dla ciebie będę gotowy żeby zostać... zostać Twoim. yyhmm... chłopakiem - wykrztusił z siebie Ashley spojrzałam na niego jak na idiotę i od razu popukałam się środkowym palcem po czole.
- Szczerze życzę powodzenia w związku z lesbą - odpowiedziałam ponownie chowając głowę w kolanach. Ash nie wiedział co powiedzieć, czyli,
Victory is mine :D
- Jakoś zaradzimy. Nie musimy być razem możemy po symulować że jesteśmy zajebistą parą - zaśmiał się całując mnie w policzek, a ja energiczne to starłam to ręką.
- Wypierdalaj, nie lubię cię leszczu - odpowiedziałam śmiejąc się jak debil.
- Uprawiałaś kiedyś seks z kobietą - spytał idiota i stałam się jak bazyliszek (jeżeli ktoś nie wiem co to, to ma pecha wujek google istnieje).
- Kolejny. Zadam ci pytanie które będzie miało taką samą odpowiedzieć. Jesteś gejem? - spytałam unosząc lekko jedną brew like a Andy.
- No nie. A ty w końcu ruchałaś kobietę czy nie? - O kurwa... no comments.
- O ja cię pierdole - *facepalm*
- Serio? Mraw - ja go nie znam -,-
- Chcesz w pysk jak wczoraj, dla mnie to nie problem - zagroziłam mam nadzieję że wystarczająco agresywnie.
- Dobra ochłoń mała - po chwili wszedł Andy z Evil.
- Wy gdzie mieszkacie? - spytał zaciekawiony Andy.
- N.Y. A co jest? - spytałam patrząc w te gały.
- Które z was ma prawko? - uśmiechnął się Andy.
- Alex - i dostałam kluczyki do jego samochodu.
- Jedźcie ostrożnie i uważajcie na siebie - Ukazał te swoje białe ząbki i wyszliśmy z van'a.
Andy i mój niszczyciel of life (cyt. Ashley fucking Purdy) gadali dość cicho. Gadali nie całe 10 minut i Andy podszedł przytulił mnie do siebie i wyszeptał do ucha.
- Zrób ten test i zadzwoń do nas - nagle poczułam rękę na pośladu, ale raczej w kieszeni i myślał że się nie skapnę.
- Dobra, a tego co mam w kieszeni nie dało się dać do ręki - spytałam piejąc jak kogut.
- Dało się. Jedźcie i uważajcie na siebie - kurwa 2nd tatuś.
-  Dzięki za wszystko, a jak będę matką to nie wiem co sobie zrobie - zaśmiałam się tuląc się do niego.
- Nie ma za co i Ash prosił o zdjęcie Twojej dziewczyny nago razem z tobą - wywrócił nerwowo oczami i chciał wzrokiem zabić Andy'ego szpadlem.
- Odpyskowałam całując Andy'ego w policzek i wyszłam do samochodu.

CDN...
Brak weny i DarkSix dalej u mnie  siedzi i jutro jedzie ;( więc będę mieć doła i NQ gumisie :* 

sobota, 13 lipca 2013

Dreams come true

  Dreams

   Po obudzeniu ze śpiączki wszystko to, co powiedziała mi Lussie bardzo mnie zdziwiło. Kiedy dowiedziałam się, że Luke miał mnie w dupie przez te wszystkie dni, które przespałam byłam podłamana jak on mógł mi to zrobić.
Jednak nie smuciłam się zbyt długo, bo Batman uświadomiła mi,
 że jedziemy na koncert Black Veil Brides !!!
Oczywiście cieszyłam się jak popierdolona i powiedziałam młodej, że oddam za bilety kiedy tylko będę w stanie, a ona mnie wyśmiała. 
Nadszedł dzień koncertu, jednak Ozil nie chciał nas zabrać samochodem, więc musieliśmy się tam dostać autobusem.
Tułaczka między ludzi... zaje-kurwa-biście -,- 
Cała droga na to szczególne wydarzenie przypominała 'We sceam, we shout we are a wild monkey -,- mogę przedstawić nasz dialog.
- Ozi ty często masz erekcję? - spytała Lussie i już po chwili każdy wybuchł śmiechem. Młoda dostała karcący wzrok od Ozia, a on sam zaczął się śmiać.
- Zależy - odpowiedział ocierając łzę która wypłynęła mu po przez śmianie się.
- Od czego? - kolejna ciekawska, tym razem to byłam ja...
- Czy jestem zmęczony, głodny, wyspany, opróżniony - wytłumaczył z pełną powagą na twarzy.
- Czyli że się wylałeś? - dokończyła z dumom wymalowaną na ryjku.
- A ja chciałem to ładnie ująć, a ty co?! - wykrzyczał ponownie wybuchając śmiechem - Teraz moja kolej. Jak często masz chcicę?
- Na pewno jej nie mam kiedy jesteś obok - zgasiła biednego Ozia do tego z uśmiechem na ustach.
- Umyj paździerz sukwo - dodał swoje trzy grosze Alex i zamiast wybuchu awantury to był wybuch śmiechu i debilizmu. 
- Dajesz na banana! - o kurwa! nie skomentuje tego...

- Cooo?! - mina Alexa *bezcenne*
- Do spożywczaka, głodna jestem - czyli musimy jechać, bo Batman marudzi nawet jak nie jest głodna więc.

Jechaliśmy niezbyt długo, (tylko 2,5h), a kiedy dojechaliśmy ujrzeliśmy zgraję umalowanych bardzo ostro dzieciaków,
które krzyczały bardzo synchronicznie nazwę zespołu,
na który czekali dłuższy czas.
Kasa biletowa ruszyła z kopyta, kiedy przyszła nasz kolej dostaliśmy bransoletki i goryli którzy nas tam zaprowadzili. 

Przy scenie czekaliśmy 45 minut, aż jaśnie bogowie się ogarną,
ale wreszcie nasz czas nadszedł.
Na pierwszy ogień poszła piosenka Knives and Pens zagrali ją niesamowicie i bez wahania przeszli do In The End, później....
nie chce mi się pisać ważne, że to jest w moim sercu. Powiem tyle koncert był niesamowity, a pogo bolesne.

Więc przyszedł czas na MEET WITH FANS. Kiedy zobaczyłam Andy'ego poczułam jakby ktoś mi wylał wrzący olej na serce i to było miłe. 
Batman zaproponowała podejście do nich i to ona zaczęła dialog,
iż ja sie zacięłam jak stara kaseta.

- Siemaneczko, ja jestem Lussie inaczej Batman, to jest Eveilne prościej Evil. Również tu jest Alex - powiedziała KONKRETNIE NA LAJCIE! I podała rękę.
- A on ksywki nie ma? - zachichotało moje marzenie przybijając jednocześnie piątkę
- Ma, ma. To jest Ozil - odpowiedziała równie stanowczo Batman.
- A ona co, niemowa? - zaśmiał sie Ashley obejmując mnie.
- Jak najbardziej mowa, tylko Wasza wierna fanka - podsumował grzecznie Oz.
- Nie wstydź sie, tylko rozmawiaj raczej cie nie zjemy, ale wiesz mówie za siebie - zaśmiał sie Jake patrząc wprost na oczy Ash'a.
- Dobra, postaram się - zachichotałam i lekko sie uśmiechęłam
- No i tak ma być! - poklepał mnie po plecach Andy i lekko poczochrał moje włosy.
Rozmowa ciągła się w nieskończoność, aż w końcu nadszedł najgorszy moment koncertu - pożegnanie. Przytuliłam każdego, najlepsze na koniec. Przytulajac Go zalałam się łzami, a On w dalszym ciagu mnie tulił do swojego chudziutkiego torsu.
Kiedy wszyscy inni fani poszli wokalista złapał mnie za dłoń, a Lussie i Ash zostali sami.  Kiedy łzy mocniej płynęły z moich oczu wnet spadł gromki deszcz, Andy nie miał sumienia wyrzucić nas na przystanek, więc postatowił zabrać nas na noc.
- Mała tylko nie płacz... - zaciął się Andy - zostajesz z nami na noc nie puszczę was w taką ulewę.
- Dziekuję, ale wy tam nie macie za bardzo miejsca... - 
odpowiedziałam z minką zbitego psiaka.
- Biersack zaradzi - zaśmiał się, a po chwili usłyszeliśmy coś w  rodzaju plaśnięcia i krzyku Lussie. 
Od razu pobieglismy w stronę głosów dobiegających zza kulis. Tam zobaczyliśmy wścikłą Lussie, która splunęła na Ash'a i przyjebała w policzek. Widać ze Młoda była bliska wybuchu łez, więc do niej podeszłam żeby pogadać. Kiedy odeszłyśmy na bok objaśnic to zajście, wybuchła atakiem histerii.
- Najpierw się uspokój i powiedz co się stało - chwyciłam ją za ramiona i dość mocno potrząsłam.
- TEN PIERDOLONY TRANSWERSTYTA!!!! z naciskiem na TRANWERSTYTA. Zaczął mnie obmacywać po cyckach i po tyłku a ten kurczak (Ozil -,-) nic nie zrobił. Więc wzięłam sprawy w swoje ręcę. Zajebię go! - Lussie się odwróciła, a ja lekko ją złapałam w pasie i nagle zaczęła sie wyrywać. Chciała dokonać zemsty na Ash'u, inaczej... go wykastrować.
Moje uspokajanie na nic się nie zdało, więc energicznie odwróciłam ją do siebie i przyssałam sie do jej pełnych ust. Zareagowała ze zdziwieniem na twarzy.

- A to za co? - spytała patrząc mi prosto w oczy i lekko sie uśmiechajac.
- Żebyś się uspokoiła - zaśmiałam się, otarłam starą łzę - masz sie uspokoić, ponieważ zostajemy na noc u nich.
- Śpię na parkingu - odpowiedziała wściekła Lussie i to było widać, że jest wściekła.
- Nie dramatyzuj i chodź. - złapałam ją za dłoń, ale nie wiem jakim sposobem bez żadnego 'ale' poszła za mną.
W autobusie chłopcy siedzieli w miarę cywilizowanie, co nie było do nich podobne. Andy miał ręke schowaną za plecami, nie wiem czemu przybrał taką pozycje. Zza siebie wyjął trzy 1,5 czystej wódki. Byłam szczęśliwa, ale miałam nie pić, chociaż myśle że to przez 'kokainę' Komandosa. 
Wódka się leje, narazie bez kłótni, z naciskiem na 'na razie'. Okno było otwarte, więc zrobiło mi się zimno i mną zatrzęsło. Nagle spojrzałam na Andy'ego, a on jak na zawołanie zciągnął z siebie kurtkę z dużym napisem na plecach 'The Prophet' założył ją na moje ramiona i poczułam się jak w niebie.
Moje marzenia sie spełniają
pomyślałam.
Ashley chciał iść w ślady przyjaciela i zdjął kurtkę z napisem 'Deviant'. Ułożył delikatnie kurtkę na jej chudym karku, a w tym momencie Lussie energicznie ją zdjęła i ciepła w kąt. 

  
Kilka minut (piw, wódki i whiskey) później.

Ash miał już fazę, a o sobie też to mogę powiedzieć.
Basista postanowił sięgnąć po butelkę Jack'a Daniels'a i przy tym utracił równowagę, żeby jej nie stracić złapał się uda Lussie.

- Znowu zaczynasz, frajerze? - wykrzyknęła Batman.
- Ja tsylko sengam po flażge - "odpowiedział" Ash w pełni sił. Chciałam jakoś załagodzić sytuacje między nimi, ale
gdy podnosiłam nogi zrobiły mi się jak z waty i upadła na Andy'ego 

- Ooops - spojrzałam w te niepieskie paczadła.
- Oj, koleżanko chyba masz już dość procentów, idziemy spać! - oznajmił podnosząc mnie i delikatnie zaniósł do łóżka.
Lussie również była w podobnym stanie i poszła spać z Ash'em. Moje bejbi wyszło do łazienki i kiedy przyszedł usiadł po turecku obok mnie. 

- Dobra maluchu, idę spać na kanape, a ty zostań tu i śpij. - chciał się juz podnieść, a ja złapałam go za "rękę".
- Sorry, nie tak miało być, złe miejsce - zaśmiałam się skrępowana wiedząc już że trzymam go za GPS'a.
- Oj tam, trzecia ręka. - uśmiechnął się, a ja tym razem dobrze trafiłam i złapałam 'pierwszą' rekę.
- Proszę nie zostawiaj mnie... - szepnęłam.
 Po tych słowach Andy zdjął buty i wrył mi się pod kołdrę. Odruchowo się do niego przytuliłam, a Andy poczuł temperaturę mojego ciała.

- Coś zmarzłaś, trzeba cię ograć - Andy od razu...

  CDN...

________________
Ten rozdział był pisany nie tylko przeze mnie,
ale również przez Mariana :D
Jestem teraz u niej, więc wiecie melanżyg ^^
Baj, biczys :*

Marian się kłania i idziemy pisać jej drugiego bloga NQ.

A ja ide najpierw po kanapkę :* 
I DarkSix również


Ale jednak idziemy robić tosty :*


oficjalnie bajo gumisie :*

wtorek, 9 lipca 2013

11. Te oczka.

Miał dzień za dniem, a ja tylko tą którą kocham widziałam w jednej pozycji z zamkniętymi oczkami. To już była rutyna, przyjdę zobaczę ją wyznam jej miłość posiedzę, pogapię się na nią i wyjdę do domu, a potem będę rozpaczać z braku jej osoby. Aż wkrótce to uległo zmianie. Przyszłam do tego szpitala i tym razem drzwi były zamknięte i wywieszony napis 'NIE WCHODZIĆ!!', więc jak przystało na grzeczną dziewczynkę usiadłam na zajebiście wygodnej ławeczce i czekałam aż lekarze wyjdą z sali. Nie minęło 20 minut, a już sala siedzącą i mówiącą Evil! Zanim weszłam oczywiście rozmowa z lekarzem która była na prawdę nudna i nieinteresująca. Kiedy ją zobaczyłam od razu chwyciłam mocnej torebkę w której był prezent.  Podeszłam do niej i złapałam ją za dłoń, na jej bladej twarzyczce pojawił się uśmiech. 
- Cześć kochana - przywitałam moją miłość tuląc się delikatnie do niej.
- Heja, tęskniłam za tobą. Wiesz jakie farmazony mi się śniły - zaśmiała się odwzajemniając ciepły uścisk.
- Mi w nocy też przez to że spałaś tydzień i nie miałam z kim pogadać - otarłam łzę szczęścia która spływała mi po policzku - nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłam.
- Zdaję sobie sprawę widzę po twojej euforii. A Luke był u mnie - spytała i musiałam jej powiedzieć bolesną prawdę i wcale się do tego nie paliłam.
- Wiesz... on... był ale... no ale tylko raz - powiedziałam i od razu zmieniłam temat - A tak z innnej beczki wyjebałam ryżą ze szpitala.
-Spoko ze ty jesteś dzień w dzień, a mój chłopak nie łaskaw posiedzieć chociaż trzy dni ze mną. Niech tylko wyjdę - zdenerwowała się i próbowała wstać.
- Dowiedziałam się że będziesz jeszcze 4 dni, a potem - wsadziłam rękę do torebki i wyjęłam prezent - pojedziemy na koncert Black Veil Brides w strefie VIP - Eveline chwilkę zaniemówiła aż w końcu zaczęła piszczeć.
- Ja pierdole! Nie wierzę w ciebie! Oddam ci co do grosza - wydzierała się w niebo głosy Evil aż w końcu ją ogarnęłam.
- Nie musisz nic oddawać, pojedziemy z Ozim to on mi powiedział że będzie koncert, a została 4 bilety więc czemu nie. Tylko musisz być zdrowa - poklepałam ją po ramieniu i spojrzałam w te oczka - Wiesz, muszę iść bo mam do załatwienia sprawy związkowe.
- Jakie - zdziwiła się moją informacją.
- Alex sie zakochał...
Ucałowałam ja w policzek i wyszłam. Przed szpitalem czekał na mnie Ozil cały w nerwach. Wreszcie ogarnęłam gdzie mieszka Komando więc poszliśmy do niego do domu. Dopiero teraz się dowiedziałam ze Oziu mam samochód i ma przesrane że nic nie mówił. Kiedy dojechaliśmy do dużego domku jednorodzinnego zapukałam i w drzwiach stanął Christian.
- Czy my sie znamy - spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- Mnie każdy zna - powiedziałam wyciągając go za drzwi.
- Czy my się znamy z imprezy jak się  nie mylę - spytał unosząc jedną brew.
- Tak, tak. Teraz mam jedno pytanie - nabrałam powietrza i zaczęłam mówić - Czy ty jesteś gejem bo jakby nigdy nic pocałowałeś Alex'a - po tym pytaniu chciał wejsć do domu, ale mu nie pozwoliłam - Słuchaj, ja jestem lesbijką i to nie jest nic złego, ale chodzi o chłopaka który ma coś do ciebie.
- Tak jestem gejem! Zadowolona - spytał krzycząc na mnie.
- Tak nawet bardzo. To teraz kto jest tym chłopakiem - zawołałam Ozila który wyszedł ze strachem na ryjku.
- Alex?! - wykrzyczał z wielkim znakiem zapytania na twarzy.
- Tak to ja - zasmiał sie stając na przeciw niemu.
- Wiesz jesteś świetnym facetem, ale... ale dalej nie potrafię się pozbierać po śmierci byłego - odpowiedział   spuszczając wzrok.
- Dobra dzięki - pożegnałam się z Komando, a dla odmiany Ozil rzucił mu się na szyję.
- Pa Ozil - odwzajemnił uścisk i cudem go od siebie odczepił. Poszliśmy do samochodu i odjechaliśmy.
- A tak przeżywałeś - zaśmiałam sie i poklepałam po plecach.
- A ty tydzień temu tak całowałaś - zaśmiał się.
- Zaraz będę robić usta-usta jak dostaniesz w pysk i nie wstaniesz - zachichotałam.

CDN...
I jak wam sie podobało :) 


niedziela, 7 lipca 2013

10. " Heaven or hell "

 ' Niebo, czy piekło ' 


  Znajdowałam się w białym pomieszczeniu leżąc na zimnej posadzce. Chciałam się podnieść,
ale coś powstrzymywało mnie przed tym. Czułam się nieswojo. Zaczynało być mi zimno.
Nagle poczułam, że Moce, które wcześniej mnie powstrzymywały odpuściły i pozwoliły mi wstać z podłogi.
Pomieszczenie z sekundy na sekundę wydłużało się. Stało się korytarzem.
Znikąd pojawiły się drzwi. Podeszłam do nich, uchwyciłam klamkę i lekko ją przechyliłam.
Opuszczając korytarz weszłam w smugę ciemności.
  Przeniosłam się do mojego pokoju. Na ścianach jak zawsze znajdowały się plakaty ulubionych zespołów.
Zauważyłam, że pomieszczenie nie posiada drzwi.
Zaczęłam się zastanawiać o co tak na prawdę chodzi. Spojrzałam na swoje nadgarstki.
Były pełne blizn po cięciach. Nikt o tym nie wiedział, może dlatego, że zawsze miałam długi rękaw.
Nie chciałam, aby ktoś się nade mną litował. To była moja sprawa. To był mój ból.
Ni stąd, ni zowąd w przejściu pojawił się Luke. Podszedł do mnie z wyciągniętą ręką.
- Coś ty zrobiła ?! - zaczął się wydzierać. Z potulnego baranka wyszedł diabeł. Podciągnął moje rękawy do góry tak, że było widać wszystkie blizny i świeże rany.
Byłam wściekła za to co zrobił.
- Jak mogłeś ?! - krzyknęłam i uderzyłam go w twarz. Luke obrócił się o 180 stopni i upadł na ziemię.
Nie zwracając uwagi na to uciekłam stamtąd jak najszybciej. Wybiegając z domu zauważyłam na podjeździe Lussie wraz z Ashley'em Purdy'm. Czekaj.. co?! Ashley Purdy?? Co on tu kurwa robi ?! Batman, gdy tylko mnie zobaczyła rzuciła się na mnie, a potem powróciła do Ash'a przytulając jego ramię. 
- Luss, możesz mi powiedzieć, co do kurwy robi na moim podjeździe ASHLEY PURDY ?! - wywrzeszczałam do dziewczyny. Ona zamiast mi odpowiedzieć zaczęła się perfidnie śmiać.
Zaraz wybuchę pomyślałam. Nagle poczułam, że
ktoś się na mnie rzucił i zaczął obkręcać nas wokół własnej osi.
- Evil, kochanie ty żyjesz. - powiedział zachrypnięty bardzo mi znany głos.
- Andy? - zapytałam nie wierząc własnym oczom i uszom.
- Eveline uwierz mi, że to głęboko z serca.
Jestem w Tobie na śmierć zakochany
- te słowa były wypowiedziane przez chudzielca, ale jego głos przemienił się z zachrypniętego Andy'owatego w cichy szlochający głos dziewczyny. 

Wszystko znikło. Znikł Andy, znikł Ash. 
Słowa, które były wypowiedziane przez Andy'ego zaczęły powtarzać się w mojej głowie i stawały się echem. 
Nie wiedziałam co się dzieje. 
Poczułam, że leże na czymś miękkim. Chciałam się podnieść, otworzyć oczy, ale nie mogłam. 
Moje ciało powstrzymywało mnie. 
Było tak, jak gdybym straciła panowanie nad nim. 
W pewnej chwili zaczęłam sobie przypominać moją imprezę. Wszystko było już jasne. 
Puściła mi się wtedy krew z nosa, potem straciłam przytomność. 
A teraz? 
Teraz nawet nie wiem, gdzie jestem... 


________________

Siema ! :D
Fenk ju za wyświetlenia i komenty ! <3
Przepraszam, że rozdział krótki.
Brak weny + brak czasu = kiepskie i rzadkie rozdziały :(

piątek, 5 lipca 2013

9. Głęboko w sercu

Byłam w świecie 'bania po całości' kiedy nagle usłyszałam uderzenie o ziemię. W tym momencie mój świat się skończył i zaczął poważny. Spojrzałam przed siebie i ujrzałam Evil która leżała cała we krwi. Nie podnosiła się chwyciłam telefon i zadzwoniłam pod 911. Karetka szybko przyjechała, widziałam tylko że Eveline jest praktycznie nie żywa, ale oddychała. Przed wyjazdem zleciłam całemu towarzystwu sprzątanie chaty. Pojechałam z karetką, patrząc na piękną dziewczynę. Sanitariusz pytał mnie o całe zdarzenie, plątał mi się język i jebałam alkoholem więc się domyślił. Jechaliśmy bardzo szybko, aż w końcu dojechaliśmy na miejsce. Najpierw wysiedli sanitariusze potem wyjęli nosze i skierowali się do szpitala. Weszłam z nimi co będę się opierdalać. Kiedy chciałam wejść na salę jeden kutas zatrzymał mnie bo muszą przeprowadzić kilka badań. Poszłam na parking zapalić, po chwili wróciłam i drzwi były wciąż zamknięte. Czekałam i czekałam  i kurwa czekałam! Zaczęłam przysypiać aż w końcu usłyszałam niski głos 'Może pani wejść'. Evil spała jak aniołek. Tylko taki chuj ze lekarz był cały czas z nami więc to wykorzystałam.
- Przepraszam pana mogę wiedzieć co z nią - spytałam patrząc batmanowym wzrokiem.
- Tak. Alkohol był spożyty w zbyt wielkiej dawce i rozrzedził krew. Teraz będzie w śpiączce przez minimum 6 dni - po tych słowach oniemiałam z moich piwnych oczu wypłynęła łza.
- Możemy zostać same - otarłam łze i zadałam pytanie.
- Tak - odpowiedział z kamienną twarzą i wyszedł z sali. Złapałam Evil za dłoń i zalałam się łzami.
- Eveline uwierz ze to głęboko z serca. Jestem w Tobie na śmierć zakochana. Nie obchodzi mnie ze jesteś z tym Luke'm ważne ze jesteś przy mnie. Wiem że tego nie słyszysz, ale jak wyjdziesz z tego powiem ci to prosto w twarz. Obiecuje - 
Otarłam łzy i wyszłam do wc tam zobaczyłam znajome plecy - Alex? Nie mogłam tego potwierdzić ponieważ dzięki Komando byłam naćpana. Opróżniłam zbiornik ogarnęłam włosy po czym wyszłam. Jednak moje przypuszczenia okazały się trafne. Stał tam Ozil który zdziwił się że moim widokiem. Od razu do niego wystartowałam i przybiłam go do ściany. Po alkoholu jestem bardzo silna więc miałam duże szanse.
- Powiesz słowo, a cię wykastruje - wydarłam się szarpiąc go za kurtkę.
- Uspokój się! Chciałem cię o  coś zapytać - oznajmił odczepiając moje łapy od siebie.
- Czego - spytałam nieco łagodniej.
- Słuchaj mnie. Ten pocałunek z Komando zmienił moje życie. To był najlepszy pocałunek na świecie - rozmarzył się Alex aż w końcu mi odwaliło.
- Dam ci lepszy - znów chwyciłam go za kurtkę i namiętnie pocałowałam, po chwili odczepiłam się od niego - a może jednak nie.
- Z deczka ale dobrze całujesz - zaśmiał się uśmiechając się do mnie.
Staliśmy na poczekalni i uznaliśmy że chcemy zapalić. Wyszliśmy zapalić gdzie zobaczyłam znajomą mordę - Missi. Jeszcze jej tutaj brakowało. Udawałam ze jej nie widzę, ale jej się nie da nie widzieć. Darła się z końca parkingu. Albo chciała mnie wkurwić, albo udawać BFF. Podeszła i miłym głosikiem zaczęła ze mną gadać. Nie wiem czemu, ale jak jest dla mnie miła to działa mi na nerwy nie pozwoliłam jej wchodzić na salę. Wiem ze Evil sobie tego życzy nikt by nie chciał żeby ta wywłoka była siedziała kiedy ty śpisz.
- Co z nią - spytała i wlepiała we mnie te paskudne gały.
-  Gówno. Teraz sie o nią martwisz?! Wypierdalaj sadzić truskawy gdzie indziej - nie wiem czemu to powiedziałam ale pomińmy.
- Jestem dla Ciebie miła, a ty co odpierdalasz - udawała groźną, ale jej nie wychodziło.
- Nie wkurwiaj mnie ok - spytałam gasząc fajkę i weszłam do szpitala, a to leci jak mucha do gówna - Co chcesz?! Drażnisz mnie - podniosłam głos.
- Chcę odwiedzić Evil - odpowiedziała.
- Teraz?! A jak ja gnoisz od najgorszych to jest idealnie - spytałam, a ona za mną - wypierdalaj! I nie chcę cię tu widzieć - popchnęłam ją, a ona wreszcie sobie poszła.
- Teraz możemy pogadać - spytałam Oziaczka.
- Zawsze możemy - zaśmiał się, a ja dokładnie się rozejrzałam czy ta sucz sobie poszła.
- To do kończe ci o mojej rozmowie z Evil - zaczęłam - wiesz mówiłam całkiem szczerze, ale nie ma szans bo ma luke'a który ją naprawdę kocha.
- Ja się kiedyś zakochałem w chłopaku hetero. Powiedziałem mu to co do niego czuje i jeszcze wpierdol dostałem, a teraz bałem się nawet tobie o tym powiedzieć - nagle Ozil posmutniał i zrobił się inny. Nagle był jak balonik z którego zeszło całe powietrze.
- Daj spokój! Też trafiłam na kilku damskich bokserów i pobiłam Andy'ego w liczbie złamanych żeber - zaśmiał się i oparłam jego głowę na ramieniu i podkreślam Byłam pijana.
Mijała godzina za goziną i usnęłam obudził mnie mocny ból w głowę i nade mną stał Alex. Który był wystraszony.
- Spadłaś z krzesła i jebłaś o ziemię - powiedział i próbował mnie podnosić.
- Zostaw mnie tu jest o wiele wygodniej - Ozil wykonał moje polecenie  i usnęłam jak aniołek.

CDN...
Jak wam się podobało czekam na komentarze.