Dreams
Po obudzeniu ze śpiączki wszystko to, co powiedziała mi Lussie bardzo mnie zdziwiło. Kiedy dowiedziałam się, że Luke miał mnie w dupie przez te wszystkie dni, które przespałam byłam podłamana jak on mógł mi to zrobić.
Jednak nie smuciłam się zbyt długo, bo Batman uświadomiła mi,
że jedziemy na koncert Black Veil Brides !!!
Oczywiście cieszyłam się jak popierdolona i powiedziałam młodej, że oddam za bilety kiedy tylko będę w stanie, a ona mnie wyśmiała.
że jedziemy na koncert Black Veil Brides !!!
Oczywiście cieszyłam się jak popierdolona i powiedziałam młodej, że oddam za bilety kiedy tylko będę w stanie, a ona mnie wyśmiała.
Nadszedł dzień koncertu, jednak Ozil nie chciał nas zabrać samochodem, więc musieliśmy się tam dostać autobusem.
Tułaczka między ludzi... zaje-kurwa-biście -,-
Tułaczka między ludzi... zaje-kurwa-biście -,-
Cała droga na to szczególne wydarzenie przypominała 'We sceam, we shout we are a wild monkey -,- mogę przedstawić nasz dialog.
- Ozi ty często masz erekcję? - spytała Lussie i już po chwili każdy wybuchł śmiechem. Młoda dostała karcący wzrok od Ozia, a on sam zaczął się śmiać.
- Zależy - odpowiedział ocierając łzę która wypłynęła mu po przez śmianie się.
- Od czego? - kolejna ciekawska, tym razem to byłam ja...
- Czy jestem zmęczony, głodny, wyspany, opróżniony - wytłumaczył z pełną powagą na twarzy.
- Czyli że się wylałeś? - dokończyła z dumom wymalowaną na ryjku.
- A ja chciałem to ładnie ująć, a ty co?! - wykrzyczał ponownie wybuchając śmiechem - Teraz moja kolej. Jak często masz chcicę?
- Na pewno jej nie mam kiedy jesteś obok - zgasiła biednego Ozia do tego z uśmiechem na ustach.
- Umyj paździerz sukwo - dodał swoje trzy grosze Alex i zamiast wybuchu awantury to był wybuch śmiechu i debilizmu.
- Dajesz na banana! - o kurwa! nie skomentuje tego...
- Cooo?! - mina Alexa *bezcenne*
- Do spożywczaka, głodna jestem - czyli musimy jechać, bo Batman marudzi nawet jak nie jest głodna więc.
Jechaliśmy niezbyt długo, (tylko 2,5h), a kiedy dojechaliśmy ujrzeliśmy zgraję umalowanych bardzo ostro dzieciaków,
które krzyczały bardzo synchronicznie nazwę zespołu,
na który czekali dłuższy czas.
Kasa biletowa ruszyła z kopyta, kiedy przyszła nasz kolej dostaliśmy bransoletki i goryli którzy nas tam zaprowadzili.
Przy scenie czekaliśmy 45 minut, aż jaśnie bogowie się ogarną,
ale wreszcie nasz czas nadszedł.
Na pierwszy ogień poszła piosenka Knives and Pens zagrali ją niesamowicie i bez wahania przeszli do In The End, później....
nie chce mi się pisać ważne, że to jest w moim sercu. Powiem tyle koncert był niesamowity, a pogo bolesne.
Więc przyszedł czas na MEET WITH FANS. Kiedy zobaczyłam Andy'ego poczułam jakby ktoś mi wylał wrzący olej na serce i to było miłe.
Batman zaproponowała podejście do nich i to ona zaczęła dialog,
iż ja sie zacięłam jak stara kaseta.
- Siemaneczko, ja jestem Lussie inaczej Batman, to jest Eveilne prościej Evil. Również tu jest Alex - powiedziała KONKRETNIE NA LAJCIE! I podała rękę.
- A on ksywki nie ma? - zachichotało moje marzenie przybijając jednocześnie piątkę
- Ma, ma. To jest Ozil - odpowiedziała równie stanowczo Batman.
- A ona co, niemowa? - zaśmiał sie Ashley obejmując mnie.
- Jak najbardziej mowa, tylko Wasza wierna fanka - podsumował grzecznie Oz.
- Nie wstydź sie, tylko rozmawiaj raczej cie nie zjemy, ale wiesz mówie za siebie - zaśmiał sie Jake patrząc wprost na oczy Ash'a.
- Dobra, postaram się - zachichotałam i lekko sie uśmiechęłam
- No i tak ma być! - poklepał mnie po plecach Andy i lekko poczochrał moje włosy.
Rozmowa ciągła się w nieskończoność, aż w końcu nadszedł najgorszy moment koncertu - pożegnanie. Przytuliłam każdego, najlepsze na koniec. Przytulajac Go zalałam się łzami, a On w dalszym ciagu mnie tulił do swojego chudziutkiego torsu.
Kiedy wszyscy inni fani poszli wokalista złapał mnie za dłoń, a Lussie i Ash zostali sami. Kiedy łzy mocniej płynęły z moich oczu wnet spadł gromki deszcz, Andy nie miał sumienia wyrzucić nas na przystanek, więc postatowił zabrać nas na noc.
- Mała tylko nie płacz... - zaciął się Andy - zostajesz z nami na noc nie puszczę was w taką ulewę.
- Dziekuję, ale wy tam nie macie za bardzo miejsca... -
odpowiedziałam z minką zbitego psiaka.
- Biersack zaradzi - zaśmiał się, a po chwili usłyszeliśmy coś w rodzaju plaśnięcia i krzyku Lussie.
Od razu pobieglismy w stronę głosów dobiegających zza kulis. Tam zobaczyliśmy wścikłą Lussie, która splunęła na Ash'a i przyjebała w policzek. Widać ze Młoda była bliska wybuchu łez, więc do niej podeszłam żeby pogadać. Kiedy odeszłyśmy na bok objaśnic to zajście, wybuchła atakiem histerii.
- Najpierw się uspokój i powiedz co się stało - chwyciłam ją za ramiona i dość mocno potrząsłam.
- TEN PIERDOLONY TRANSWERSTYTA!!!! z naciskiem na TRANWERSTYTA. Zaczął mnie obmacywać po cyckach i po tyłku a ten kurczak (Ozil -,-) nic nie zrobił. Więc wzięłam sprawy w swoje ręcę. Zajebię go! - Lussie się odwróciła, a ja lekko ją złapałam w pasie i nagle zaczęła sie wyrywać. Chciała dokonać zemsty na Ash'u, inaczej... go wykastrować.
Moje uspokajanie na nic się nie zdało, więc energicznie odwróciłam ją do siebie i przyssałam sie do jej pełnych ust. Zareagowała ze zdziwieniem na twarzy.
- A to za co? - spytała patrząc mi prosto w oczy i lekko sie uśmiechajac.
- Żebyś się uspokoiła - zaśmiałam się, otarłam starą łzę - masz sie uspokoić, ponieważ zostajemy na noc u nich.
- Śpię na parkingu - odpowiedziała wściekła Lussie i to było widać, że jest wściekła.
- Nie dramatyzuj i chodź. - złapałam ją za dłoń, ale nie wiem jakim sposobem bez żadnego 'ale' poszła za mną.
W autobusie chłopcy siedzieli w miarę cywilizowanie, co nie było do nich podobne. Andy miał ręke schowaną za plecami, nie wiem czemu przybrał taką pozycje. Zza siebie wyjął trzy 1,5 czystej wódki. Byłam szczęśliwa, ale miałam nie pić, chociaż myśle że to przez 'kokainę' Komandosa.
Wódka się leje, narazie bez kłótni, z naciskiem na 'na razie'. Okno było otwarte, więc zrobiło mi się zimno i mną zatrzęsło. Nagle spojrzałam na Andy'ego, a on jak na zawołanie zciągnął z siebie kurtkę z dużym napisem na plecach 'The Prophet' założył ją na moje ramiona i poczułam się jak w niebie.
Moje marzenia sie spełniają pomyślałam.
Ashley chciał iść w ślady przyjaciela i zdjął kurtkę z napisem 'Deviant'. Ułożył delikatnie kurtkę na jej chudym karku, a w tym momencie Lussie energicznie ją zdjęła i ciepła w kąt.
Kilka minut (piw, wódki i whiskey) później.
Ash miał już fazę, a o sobie też to mogę powiedzieć.
Basista postanowił sięgnąć po butelkę Jack'a Daniels'a i przy tym utracił równowagę, żeby jej nie stracić złapał się uda Lussie.
- Znowu zaczynasz, frajerze? - wykrzyknęła Batman.
- Ja tsylko sengam po flażge - "odpowiedział" Ash w pełni sił. Chciałam jakoś załagodzić sytuacje między nimi, ale
gdy podnosiłam nogi zrobiły mi się jak z waty i upadła na Andy'ego
- Ooops - spojrzałam w te niepieskie paczadła.
- Oj, koleżanko chyba masz już dość procentów, idziemy spać! - oznajmił podnosząc mnie i delikatnie zaniósł do łóżka.
Lussie również była w podobnym stanie i poszła spać z Ash'em. Moje bejbi wyszło do łazienki i kiedy przyszedł usiadł po turecku obok mnie.
- Dobra maluchu, idę spać na kanape, a ty zostań tu i śpij. - chciał się juz podnieść, a ja złapałam go za "rękę".
- Sorry, nie tak miało być, złe miejsce - zaśmiałam się skrępowana wiedząc już że trzymam go za GPS'a.
- Oj tam, trzecia ręka. - uśmiechnął się, a ja tym razem dobrze trafiłam i złapałam 'pierwszą' rekę.
- Proszę nie zostawiaj mnie... - szepnęłam.
Po tych słowach Andy zdjął buty i wrył mi się pod kołdrę. Odruchowo się do niego przytuliłam, a Andy poczuł temperaturę mojego ciała.
- Coś zmarzłaś, trzeba cię ograć - Andy od razu...
CDN...
________________
Ten rozdział był pisany nie tylko przeze mnie,
ale również przez Mariana :D
Jestem teraz u niej, więc wiecie melanżyg ^^
Baj, biczys :*
Marian się kłania i idziemy pisać jej drugiego bloga NQ.
A ja ide najpierw po kanapkę :*
I DarkSix również
Ale jednak idziemy robić tosty :*
oficjalnie bajo gumisie :*
- Ozi ty często masz erekcję? - spytała Lussie i już po chwili każdy wybuchł śmiechem. Młoda dostała karcący wzrok od Ozia, a on sam zaczął się śmiać.
- Zależy - odpowiedział ocierając łzę która wypłynęła mu po przez śmianie się.
- Od czego? - kolejna ciekawska, tym razem to byłam ja...
- Czy jestem zmęczony, głodny, wyspany, opróżniony - wytłumaczył z pełną powagą na twarzy.
- Czyli że się wylałeś? - dokończyła z dumom wymalowaną na ryjku.
- A ja chciałem to ładnie ująć, a ty co?! - wykrzyczał ponownie wybuchając śmiechem - Teraz moja kolej. Jak często masz chcicę?
- Na pewno jej nie mam kiedy jesteś obok - zgasiła biednego Ozia do tego z uśmiechem na ustach.
- Umyj paździerz sukwo - dodał swoje trzy grosze Alex i zamiast wybuchu awantury to był wybuch śmiechu i debilizmu.
- Dajesz na banana! - o kurwa! nie skomentuje tego...
- Cooo?! - mina Alexa *bezcenne*
- Do spożywczaka, głodna jestem - czyli musimy jechać, bo Batman marudzi nawet jak nie jest głodna więc.
Jechaliśmy niezbyt długo, (tylko 2,5h), a kiedy dojechaliśmy ujrzeliśmy zgraję umalowanych bardzo ostro dzieciaków,
które krzyczały bardzo synchronicznie nazwę zespołu,
na który czekali dłuższy czas.
Kasa biletowa ruszyła z kopyta, kiedy przyszła nasz kolej dostaliśmy bransoletki i goryli którzy nas tam zaprowadzili.
Przy scenie czekaliśmy 45 minut, aż jaśnie bogowie się ogarną,
ale wreszcie nasz czas nadszedł.
Na pierwszy ogień poszła piosenka Knives and Pens zagrali ją niesamowicie i bez wahania przeszli do In The End, później....
nie chce mi się pisać ważne, że to jest w moim sercu. Powiem tyle koncert był niesamowity, a pogo bolesne.
Więc przyszedł czas na MEET WITH FANS. Kiedy zobaczyłam Andy'ego poczułam jakby ktoś mi wylał wrzący olej na serce i to było miłe.
Batman zaproponowała podejście do nich i to ona zaczęła dialog,
iż ja sie zacięłam jak stara kaseta.
- Siemaneczko, ja jestem Lussie inaczej Batman, to jest Eveilne prościej Evil. Również tu jest Alex - powiedziała KONKRETNIE NA LAJCIE! I podała rękę.
- A on ksywki nie ma? - zachichotało moje marzenie przybijając jednocześnie piątkę
- Ma, ma. To jest Ozil - odpowiedziała równie stanowczo Batman.
- A ona co, niemowa? - zaśmiał sie Ashley obejmując mnie.
- Jak najbardziej mowa, tylko Wasza wierna fanka - podsumował grzecznie Oz.
- Nie wstydź sie, tylko rozmawiaj raczej cie nie zjemy, ale wiesz mówie za siebie - zaśmiał sie Jake patrząc wprost na oczy Ash'a.
- Dobra, postaram się - zachichotałam i lekko sie uśmiechęłam
- No i tak ma być! - poklepał mnie po plecach Andy i lekko poczochrał moje włosy.
Rozmowa ciągła się w nieskończoność, aż w końcu nadszedł najgorszy moment koncertu - pożegnanie. Przytuliłam każdego, najlepsze na koniec. Przytulajac Go zalałam się łzami, a On w dalszym ciagu mnie tulił do swojego chudziutkiego torsu.
Kiedy wszyscy inni fani poszli wokalista złapał mnie za dłoń, a Lussie i Ash zostali sami. Kiedy łzy mocniej płynęły z moich oczu wnet spadł gromki deszcz, Andy nie miał sumienia wyrzucić nas na przystanek, więc postatowił zabrać nas na noc.
- Mała tylko nie płacz... - zaciął się Andy - zostajesz z nami na noc nie puszczę was w taką ulewę.
- Dziekuję, ale wy tam nie macie za bardzo miejsca... -
odpowiedziałam z minką zbitego psiaka.
- Biersack zaradzi - zaśmiał się, a po chwili usłyszeliśmy coś w rodzaju plaśnięcia i krzyku Lussie.
Od razu pobieglismy w stronę głosów dobiegających zza kulis. Tam zobaczyliśmy wścikłą Lussie, która splunęła na Ash'a i przyjebała w policzek. Widać ze Młoda była bliska wybuchu łez, więc do niej podeszłam żeby pogadać. Kiedy odeszłyśmy na bok objaśnic to zajście, wybuchła atakiem histerii.
- Najpierw się uspokój i powiedz co się stało - chwyciłam ją za ramiona i dość mocno potrząsłam.
- TEN PIERDOLONY TRANSWERSTYTA!!!! z naciskiem na TRANWERSTYTA. Zaczął mnie obmacywać po cyckach i po tyłku a ten kurczak (Ozil -,-) nic nie zrobił. Więc wzięłam sprawy w swoje ręcę. Zajebię go! - Lussie się odwróciła, a ja lekko ją złapałam w pasie i nagle zaczęła sie wyrywać. Chciała dokonać zemsty na Ash'u, inaczej... go wykastrować.
Moje uspokajanie na nic się nie zdało, więc energicznie odwróciłam ją do siebie i przyssałam sie do jej pełnych ust. Zareagowała ze zdziwieniem na twarzy.
- A to za co? - spytała patrząc mi prosto w oczy i lekko sie uśmiechajac.
- Żebyś się uspokoiła - zaśmiałam się, otarłam starą łzę - masz sie uspokoić, ponieważ zostajemy na noc u nich.
- Śpię na parkingu - odpowiedziała wściekła Lussie i to było widać, że jest wściekła.
- Nie dramatyzuj i chodź. - złapałam ją za dłoń, ale nie wiem jakim sposobem bez żadnego 'ale' poszła za mną.
W autobusie chłopcy siedzieli w miarę cywilizowanie, co nie było do nich podobne. Andy miał ręke schowaną za plecami, nie wiem czemu przybrał taką pozycje. Zza siebie wyjął trzy 1,5 czystej wódki. Byłam szczęśliwa, ale miałam nie pić, chociaż myśle że to przez 'kokainę' Komandosa.
Wódka się leje, narazie bez kłótni, z naciskiem na 'na razie'. Okno było otwarte, więc zrobiło mi się zimno i mną zatrzęsło. Nagle spojrzałam na Andy'ego, a on jak na zawołanie zciągnął z siebie kurtkę z dużym napisem na plecach 'The Prophet' założył ją na moje ramiona i poczułam się jak w niebie.
Moje marzenia sie spełniają pomyślałam.
Ashley chciał iść w ślady przyjaciela i zdjął kurtkę z napisem 'Deviant'. Ułożył delikatnie kurtkę na jej chudym karku, a w tym momencie Lussie energicznie ją zdjęła i ciepła w kąt.
Kilka minut (piw, wódki i whiskey) później.
Ash miał już fazę, a o sobie też to mogę powiedzieć.
Basista postanowił sięgnąć po butelkę Jack'a Daniels'a i przy tym utracił równowagę, żeby jej nie stracić złapał się uda Lussie.
- Znowu zaczynasz, frajerze? - wykrzyknęła Batman.
- Ja tsylko sengam po flażge - "odpowiedział" Ash w pełni sił. Chciałam jakoś załagodzić sytuacje między nimi, ale
gdy podnosiłam nogi zrobiły mi się jak z waty i upadła na Andy'ego
- Ooops - spojrzałam w te niepieskie paczadła.
- Oj, koleżanko chyba masz już dość procentów, idziemy spać! - oznajmił podnosząc mnie i delikatnie zaniósł do łóżka.
Lussie również była w podobnym stanie i poszła spać z Ash'em. Moje bejbi wyszło do łazienki i kiedy przyszedł usiadł po turecku obok mnie.
- Dobra maluchu, idę spać na kanape, a ty zostań tu i śpij. - chciał się juz podnieść, a ja złapałam go za "rękę".
- Sorry, nie tak miało być, złe miejsce - zaśmiałam się skrępowana wiedząc już że trzymam go za GPS'a.
- Oj tam, trzecia ręka. - uśmiechnął się, a ja tym razem dobrze trafiłam i złapałam 'pierwszą' rekę.
- Proszę nie zostawiaj mnie... - szepnęłam.
Po tych słowach Andy zdjął buty i wrył mi się pod kołdrę. Odruchowo się do niego przytuliłam, a Andy poczuł temperaturę mojego ciała.
- Coś zmarzłaś, trzeba cię ograć - Andy od razu...
CDN...
________________
Ten rozdział był pisany nie tylko przeze mnie,
ale również przez Mariana :D
Jestem teraz u niej, więc wiecie melanżyg ^^
Baj, biczys :*
Marian się kłania i idziemy pisać jej drugiego bloga NQ.
A ja ide najpierw po kanapkę :*
I DarkSix również
Ale jednak idziemy robić tosty :*
oficjalnie bajo gumisie :*
Sie Ash wpakował , miał chcice .. xd
OdpowiedzUsuńHaha , złapała go za GPS'a .! Ja tobym ze wstydu sue spaliła . :D
Czekam na next'a ;*
Nasza Wena twórcza i w dodatku Życie z Ash'em uczy nas wiele. W sumie życie jest zboczone nie brutlane pierwsza podstawa przetrwania :)
UsuńPozdrawiają Marian i DarkSick <---- Mam wprdl za sick'a <3
Haha , kocham Was ;*
UsuńNie no , Marianek , plis , weź ze mną bloga stwórz! ;*
Lajtowo ;* masz moje gg 45978719.
UsuńCzemu ze mną? :)
Widzisz Marian, oni cie lofciają, a mnie w dupie mają :O (iks de)
Usuńnie plakaj. Kocham ciebie ja cieciu gupi :**
OdpowiedzUsuń