czwartek, 4 lipca 2013

8.Melanż

 Hard Party 

Perspektywa Eveline 
  Sobota !!!
 Obudziłam się pełna życia. Jak nigdy, nawet gdy weszłam do łazienki to się nie przestraszyłam tej w lustrze.
Dziś jej włosy nie były tak roztrzepane, dziś nie było tak tragicznie.
 Gdy skończyłam się myć usłyszałam, że dostałam wiadomość.
Podeszłam do biurka i chwyciłam mój iPhone do ręki.
Na wyświetlaczu znajdowała się wiadomość od Luke'a.
" Dziś pijemy ! YAY ^^ nie mogę się już doczekać! " 
Cały Luke. Zawsze, gdy mieliśmy mieć jakąś imprezę, ten się cieszył jak dziecko. Może to dlatego, że jego starsi nie pozwalali mu nigdzie wychodzić, tylko do mnie i nigdzie indziej.
Dobra, dość o tym pijaku.
Nie zdążyłam się ubrać, a znów mój telefon zawał znaki o sobie.
Tym razem dzwonił.
- Halo - powiedziałam do słuchawki.
- Cześć, tu Batman. Dzisiaj jest ta impreza tak? - zdziwiłam się, że Lussie dzwoniła z zastrzeżonego numeru.
- Tak, Luss możesz przyjść już o 16 pomożesz mi, bo ja z tym wszystkim nie dam rady sama - młoda zgodziła się, ale od razu rozłączyła. 


*** 

 Cały dzień zajmowałam się przygotowaniami. To było męczące.
Szczerze powiedziawszy to mi się już odechciało pić.
Potem będzie trzeba to wszystko posprzątać...
Masakra.
Dłużej nie zamartwiałam się tym całym syfem, który powstanie.
Dalej zajmowałam się sprzątaniem i gotowaniem na raz.
Hym.. nie wiem, czy szykowanie chipsów i odpakowanie ciasta z folii to gotowanie, ale to tam nie ważne.
Byłam tak tym wszystkim pochłonięta, że nie zauważyłam,
że wybiła już godzina 16.
Młoda powinna już przyjść pomyślałam.
Miałam szczęście, bo moi rodzice pojechali gdzieś w delegacji.
Oczywiście pamiętam jak im obiecywałam, że nie zniszczę domu.
To się okaże jutro, albo jeszcze dziś. 


 Dziesięć minut później otwierałam już drzwi dla mojego pierwszego gościa.
- No heja, kochana - wpuściłam do domu Lussie.
- Nie wiedziałam, czy jesteś w coś zaopatrzona, więc pozwoliłam sobie przynieść parę drobiazgów. - powiedziała skromnie.
Tsaaa... mając na myśli drobiazgi, gdy zobaczyłam je to, aż mi motylki w brzuchu zaczęły skakać z radości.
Luss przyniosła Jack'a Daniels'a, do tego 3 flaszki wódki.
- Okay, stara zaszalejemy dzisiaj ! - krzyknęłam i zaczęłam ściskać, a raczej dusić Batmana. 

***

Gdy wszyscy goście już przyszli zabrzmiał dźwięk dzwonka.
- Pójdę otworzyć ! - oznajmiłam wszystkim lekko wcięta.
Powtarzam lekko.
Kiedy otworzyłam drzwi moim oczom ukazał się wysoki muskularny chłopak. Z wrażenia, aż szczęka opadła mi na ziemie z wielkim
'jebut'.
- Hej, słyszałem, że macie tu melandżyk. Mogę się dołączyć? - zapytał i wyjął zza siebie pół litera i woreczek z białym proszkiem.
- NO BA ! - krzyknęłam i objęłam chłopaka.
Mądrzę to ja teraz nie robie. Nie znam typa. Nawet nie wiem jak ma na imie i się na niego rzucam, jak jakaś napalona prostytutka.
Chuj, więcej nie pije... Albo pije, ale już mniej.
Zabrałam mojego nowo poznanego kolegę do reszty bandy.
Luke, gdy zobaczył, że trzymam osiłka za rękę, aż stanąwszy z miejsca zaczął iść w naszym kierunku.
- Ludziska, to jest nasz nowy kolega.. - tu się zatrzymałam i szeptem zapytałam osiłka jak ma na imie odpowiedział głośno
- Jestem Christian, ale mówcie mi Komando - postawiliśmy na stół rzeczy, które przyniósł i dosiedliśmy się do stolika. 

Kilka godzin (wódki, flaszek, koki) później..



- Ej, ludzie, a może zagramy w butelke ? - wybełkotał pijany Luke.
- Dopfra! - krzyknął Alex.
- Ale, ale. Na co gramy ? - zapytałam chwiejąc się na nogach.
- Na wyzwanie i prafde - z trudem powiedziała Lussie.

Pierwszy kręcił butelką Luke i wypadło na Lussie.
- Prawda, czy wyzwanie ? - zapytał chudzielec.
Lussie nie wachając się odpowiedziała wyzwanie. 
- No dobra, tooo... zdejmij bluzkę. - powiedział po długim namyśle Luke.
Lussie wykonała polecenie. Wyglądała całkiem, całkiem.
Miała czerwony stanik.
Bosze bełkocze co mi tylko ślina na język da.
Ha ha ha nie wiem czy to nawet poprawnie powiedziałam.
Zaczęłam się śmiać jak głupia.
Teraz była kolej Lussie, aby zakręciła butelką.
Wypadło na Komando..
- Uuu.. będzie grubo - powiedziałam wciągając działkę koki.
Lussie spojrzała się na mnie i się szeroko uśmiechnęła.
Oj.. kurwa będzie źle pomyślałam.
- To.. Komando przeliż się z Alex'em. - powiedziała dumnie popijając piwo.
Wszyscy zaczęli się śmiać, a ja to już sikałam ze śmiechu.
Komando ani się nie uśmiechnął. 

Podszedł do Alex'a i zaczęli się wymieniać śliną, ale jak !
- Ja pitole ! - krzyknęłam łapiąc iPhona w rękę.
- Nagrywam ! - znów krzyknęłam.
Po tym jak ze sobą skończyli to Komando zakręcił butelką i..
wypadło na mnie.
- Ty się przeliż z Batman - wyszczerzył te swoje białe ząbki i napił się z gwinta Jack'a. 
Przeczołgałam się do Lussie i sztachęłam się papierosem, który właśnie paliła Luss.
Zbliżyłam się do niej jeszcze bliżej i dotknęłam jej ust swoimi.
Nasz pocałunek też był nagrywany, tym razem przez Luke'a.
Zaczęłyśmy niewinnie, a potem coraz łapczywie.
Rozdzielił nas mój kochany Luke.
- oj. Zazdrosny - wycedziła do niego Lussie.
- Ej przestańcie. - powiedziałam szybko wstając.
Wstałam za szybko, bo zakręciło mi się w głowie i upadłam na ziemie.
- Boże Evil, nic ci nie jest ? - zapytał Batman.
- Nie, co ty. Jest okay - po tych słowach poczułam jak z nosa wypływa coś ciepłego. Dotknęłam i zerknęłam na tą substancję.
To była krew.
- Dzwońcie po pogotowie ! - po tych słowach odpłynęłam. 

Usłyszałam tylko jak ktoś do mnie mówi, że wszystko będzie dobrze....

CDN... 

No siemcia :D ! Rozdział trochę później, ale mamy nadzieję, że
się podoba. :)
Do napisania! Pa byczys :*


2 komentarze: