wtorek, 30 lipca 2013

13. Damski bokser

- Ciiiii już nic się nie dzieje. homoś nie płacz bo zaraz wyskoczę z samochodu o kijem od miotły go zapierdole - Tym razem pocieszał ją Jay biorąc ją na kolana. 
Kilka minut na kolanach mięśniaka P. Luke'a
Rozluźniony i wyspany wchodzę na twitter'a gdzie Evil dała linki do instagrama. Wszedłem w link. Nie spodziewałem się takich zdjęć.
Jakim prawem była na koncercie nic o tym nie mówiąc własnemu chłopakowi. Więc zemsta time.
W szkole zastałem panią Biersack pełną szczęścia, zaraz to się zmieni, tylko patrzeć, jak wpadnie w histerię. Kiedy podeszlem nie zwróciła na mnie uwagi. Podszedłem do jaśnie pani Eveline, złapałem ją mocno za twarz i krzyknąłem lekko szarpiąc ja za twarz.
- Pojebany jesteś?! Zaraz ja ci tak zrobię - uderzyła mnie z pięści w twarz i odepchnęła, ta Barbie ma dużo siły.
- Ej chłopie! Co ty robisz - uspokajał mnie Ozil. Puścilem jej twarz, ale w pewnym momencie straciłem panowanie nad soba i uderzyłem ją w policzek i wściekły odszedłem.
- Co to było - zdziwił się kolega Ozi'ego.
- Nic takiego, tylko Luke. Mój luke... - chyba muszę z nią pogadć, bo tak nie bedzie.

P. Lussie
O całej sprawie opowiedziałam Komandosowi i utworzyliśmy sprytny plan.
Żeby ten plan się udał poszłam pogadać z Evil.
- Czemu się nie broniłaś, przed tym co ci robił? - spytałam patrząc się głęboko w jej oczy, ale były niedostępne i smutne.
- To nic takiego... to kwestia przyzwyczajenia - czyli wniosek z tego taki, że bił ją codziennie.
- Nie możesz obchodzić się tak z tym palantem - powiedziałam pełna złości zarazem cierpliwości.
- To przez nerwy się tak zachowuje... on.. on nie chciał mi zrobić krzywdy - zaczęła bronić gówna,
które prędzej, czy później zasmrodziło by jej życie.
- Przestań go obrażać! On jest dobrym człowiekiem, chce przecież dla mnie jak najlepiej. - podsumowała wściekła i jednocześnie zamknęła energicznie szafkę, co spowodowało głośny huk.

Rozumiem, że go kocha, ale w takim stanie jaki on zaprezentował, ona szybko zejdzie z tego świata.
Musiałam zacząć opracowywać ten zjebany plan zemsty. Zadzwoniłam po Jay'a i Liam'a ( przyjaciele z Vegas). Jednym słowem Luke nie będzie żywy po tym spotkaniu.
Podeszłam do tego złamasa  i spytałam go, czy wciąż kocha Eveline. Nie specjalnie zwrócił na mnie uwagę, ale jednak taki plus że odpowiedział - NIE WIEM.<---- moja ulubiona odpowiedź.
Nie pozwalałam sobie na to żeby mojej przyjaciółce działa się JAKAKOLWIEK krzywda. Więc postanowiłam z nią pogadać. Wracając ze szkoły, nie poszłyśmy do mojego domciu.
Moje pytania typu 'Czemu sobie na to pozwalasz?' nie robiły na niej większego wrażenia. Broniła się miłością do niego i oddała by za niego życie.
Czy to jest łzawa telenowela? Coraz bardziej mam przypuszczenia że żyje w latynoskiej telenoweli.
- Ty nie jesteś normalna dając się tak bić. Skoro go tak kochasz to można powiedzieć że jesteś szmatą, bo spałaś w łóżku z innym facetem - te słowa ją uderzyły w serce, czyli wyciągnęłam z niej info na temat Luke'a.
- Błagam cię nie mów mu ja nie chcę ober... - nie chciała dokończyć, ale ja dokończyłam za nią.
- Oberwać - spytałam - nie możesz sobie pozwolić na takie traktowanie. Jak dalej tak pójdzie on zrobi coś co zrani ciebie na zawsze.
- On by nie zrobił mi krzywdy, znamy się za długo. On nie jest aż taki zły jak mówisz - AŻ taki zły..
- A dobry wcale. musisz to zrozumieć - próbowałam przegadać.
- Ty jeszcze nigdy nie byłaś tak zakochana jak ja - wkurwiła mnie, a angelika to była kałuża z rzygami?
- Dobra powiem tyle, albo się ogarniesz  zrobisz z tym porządek, albo... - przerwałam dla picu.
- Albo?!
- Zadzwonię do Andy'ego i mu wszystko powiem jak on cie traktuje - od razu podziałało.
- Ja nic nie poradzę na to że on mnie bije - rozpłakała sie i wtuliła w moje ramię. Cały czas szlochała nie mogłam jej uspokoić.
- Wiesz, ja coś poradzę. Idę mu przemówić do rozsądku - nie słuchając jej błagań typu 'Daj spokój' nie działały.

Komando
Dostałem plan od małej Lussie, to takie bardzo wielkie zło zamknięte w małym ciałku. Czekałem na nią, aż dołączy do mnie ze swoimi przyjaciółmi.
Była godzina 22 i na moim gardle zacisły się czyjeś ręce i wtedy poczułem że mój gejowski żywot dobiega końca,
Nagle mocny uścisk odpuścił i odezwał się bardzo miły męski głos - to był Jay.
Po chwili z krzaków wyszedł Liam. Od razu się zakolegowaliśmy. Każdy się jarał moimi mięśniami,
lecz przy nich wyglądam jak chucherko.
Gadaliśmy o rzeczach, na które nie warto nawet marnować czasu i myślników. Naszą rozmowę przerwała Batman szła za rękę z Luke'iem, lecz nagle puściła jego rękę rozpinając bluzę ukazując swój czarny gorset, w którym mieściły się małe piersi.
Błądziła dłonią po jego cielu, aż w końcu doszła do celu.
- Masz małego - nie wiem do czego ona prowadzi, ale to nie będzie ciekawe.
- Czemu tak uważasz? - spytał interesując się tylko sobą.
- Bo tylko taki chuj jak ty bije kobiety. - w jednym momencie chwycił ją za ramie, aż mogliśmy usłyszeć jej krzyk.  Ona broniąc się uderzyła Luke'a w twarz. Chłopak popchnął ją na ziemię, po to aby następnie usiąść na nią okrakiem rozrywając jej gorset. Batman pokazała nasz sygnał inaczej wbiła rękę w jego kark. Na pierwszy ogień poszedł Liam. zciągnął z małej Lussie tego gnoja i rzucił nim dwa metry przed siebie. Robotę kontynuował Jay i ja tylko go skopałem. Lussie przybiegła do mnie z płaczem próbowałem ją uspokoić, ale nie mogła Złapać powietrza. Chwyciła mnie mocno za T-shirt i zmoczyła go swoimi łzami. Podniosłem ją jak księżniczke i zaniosłem ją do samochodu. Za kilka sekund dołączyła reszta tuląc się do niej.
- Homosiu nie płacz mogę jeszcze mu dojebać jeśli tylko chcesz - pocieszali ją całkiem skutecznie. Przy okazji ocierał jej łzy Liam.zrobiło swoje. Batman spala w jego ramionach.
Pojechaliśmy do mojej posiadłości, gdzie mała się obudziła.
- Jak samopoczucie? - Spytałem całując delikatnie w czoło.
- Do dupy nie spodziewałam sie że będzie chciał mnie zgwałcić, dopiął swego teraz boje się moich przyjaciół od pieluch - wypowiedziała się odchyląc głowę, widać że najwbał jej w bani. Moje próby uspokajania na nic sie nie zdały tylko ją denerwowały. Jay by ją rozebrał i zrobił by dobrze, ale ja ją rozśmiesze. Ona wolała wejść na mnie o spac.
RANO
Lussie przez noc ani drgnęła tylko spokojnie oddychała na moim torsie nie budziłem jej. Ale te zwierzęta z Vegas zachowywali się jak orangutany. Prali się po mordach, kopali się po jajach. NO COMMENTS
Malutka sie obudziła lekko zaczęła drżeć patrząc na bydlaków. Postanowiłem z nimi pogadać żeby ogarnąć ich zachowanie.
- Chłopaki chodźcie na stronę - pokazałem palcem na inne pomieszczenie - Macie  być dla niej delikatni. Ona sie was boi mnie nie, bo wie że jej nic nie zrobię.
- My tym bardziej, ale miała ciężką przeszłość więc teraz nie dziwota - zaczął ten ciężki temat, oj będzie źle.
- Dokładniej? - spytałem wystraszony.
- Jej kuzyn zamykał się z nią w pokoju i robili złe rzeczy, dlatego przestała być bi - wyjaśnił Liam - możesz to zauważyć będzie w samej bieliźnie ma pocięty brzuch i uda.
- Ja pierdole - to jest nie zbyt normalne.
- Masz jej nic nie wspominać o tym że ja ci powiedziałem, bo utnę jaja, a myślę ze ci sie jeszcze przydadzą.
Kiedy przyszedłem, maluszek ubierał się postanowiła iść do Evil. Zawiozłem ją tam.
P. Eveline.
Do moich drzwi zapukała Lussie której nie było dzisiaj w szkole. Rzuciła mi się na szyję zalewając swoją twarz łzami. Nie miałam takich podejrzeń jakie ona mi przedstawiła.
- Nie możliwe! Luke jest delikatny i spokojny w łóżku tym bardziej - starałam się przemówić jej do rozsądku.
- Jeszcze sypiałaś z tym bydlakiem, gratulacje! - nie wyrabiała z ocieraniem łez.
- Musze to przemyśleć - odpowiedziałam spuszczając głowę.
- A ja byłam tobą zauroczona - uśmiechnęła sie szyderczo i wyszła z domu. Weszła do samochodu Komandosa i odjechali. 
Poszłam do wanny i chwyciłam żyletkę pisząc sobie na biodrze PAIN. Udałam się do pokoju i wysłałam Luke'owi SMS musimy pogadać, bardzo poważnie na NASZ temat.
Nie czekałam na odpowiedź tylko zalałam sie łzami zasypiając.
CDN...
Znowu razem teraz piszę szmata Marian hue hue. Się na wyrabiało.
Sandra śpi na łóżku i nic Wam nie powie :P papa :*

niedziela, 14 lipca 2013

12. WTF?!

Koncert był zajebisty anie nie można tego powoedzieć o członku tego zespołu. Pierwszy raz spotkałam się z takim chamstwem jakie on wykazał macając moje cycki i tyłek. To jest jedyny człowiek który tak ładnie i szybko wyprowadził mnie z równowagi i zajebistego spokoju. Nie przypuszczałam że mój idol wkurwi mnie jak Missi.
Rankiem obudziłam się w jego łóżku w dodatku cała naga, Ash nie miał prezerwatywy, ale miał siniaka pod okiem. Jestem geniuszem. Bez żadnego wahania obudziłam tego synka.
-Ash! Ashley! - bez skutecznie próbowałam go obudzić, nie reagował na imię więc zawołał go tak - Cwelu!
- Już wstaje - przetarł swoje durne gały i spojrzał z pretensją do mnie- Co jest Luss?
- Mam takie nietypowe pytanie. - zaczęłam tą piękną dyskusję z jeszcze bardziej inteligentnym mężczyzną - Często uprawiasz seks?
- A no tak. - Odpowoedział dumny z siebie.
- To wiesz że trzeba się zabezpieczać? - Kontynuowałam.
- Do czego ty zmierzasz? - dziwił sie moim pytaniem
- A wczoraj tego nie zrobiłeś i ruchałeś się ze mną od tak. Więc wykurwiaj po test ciążowy -wydarłam się czując że do moich oczu napływają łzy. Cwel bez słowa wstał i wsiadł do samochodu jadąc w stronę  apteki.

15minut później

Basista przyjechał i od razu wręczył mi do ręki pudełeczko.
wyszłam do łazienki wyciągając najpierw instrukcję. Przeczytałam ją uważnie i to był test ciążowy, ale na zdrowie dziecka które ma już od 5-9 miesięcy. Zawołałam tego jebanego pedała. Przyleciał jak na skrzydłach. Pokazalam mu instrukcję, a ten pajac śmiał się sam z siebie i jakoś rękę mi poszła w stronę jego twarzy. Nagle moje łzy wypłynęły jak szalone i usiadłam na kanapie kuląc kolana pod brodę. On usiadł obok mnie lekko gładząc mnie po plecach. 
- Malina wszystko będzie dobrze. Dla ciebie będę gotowy żeby zostać... zostać Twoim. yyhmm... chłopakiem - wykrztusił z siebie Ashley spojrzałam na niego jak na idiotę i od razu popukałam się środkowym palcem po czole.
- Szczerze życzę powodzenia w związku z lesbą - odpowiedziałam ponownie chowając głowę w kolanach. Ash nie wiedział co powiedzieć, czyli,
Victory is mine :D
- Jakoś zaradzimy. Nie musimy być razem możemy po symulować że jesteśmy zajebistą parą - zaśmiał się całując mnie w policzek, a ja energiczne to starłam to ręką.
- Wypierdalaj, nie lubię cię leszczu - odpowiedziałam śmiejąc się jak debil.
- Uprawiałaś kiedyś seks z kobietą - spytał idiota i stałam się jak bazyliszek (jeżeli ktoś nie wiem co to, to ma pecha wujek google istnieje).
- Kolejny. Zadam ci pytanie które będzie miało taką samą odpowiedzieć. Jesteś gejem? - spytałam unosząc lekko jedną brew like a Andy.
- No nie. A ty w końcu ruchałaś kobietę czy nie? - O kurwa... no comments.
- O ja cię pierdole - *facepalm*
- Serio? Mraw - ja go nie znam -,-
- Chcesz w pysk jak wczoraj, dla mnie to nie problem - zagroziłam mam nadzieję że wystarczająco agresywnie.
- Dobra ochłoń mała - po chwili wszedł Andy z Evil.
- Wy gdzie mieszkacie? - spytał zaciekawiony Andy.
- N.Y. A co jest? - spytałam patrząc w te gały.
- Które z was ma prawko? - uśmiechnął się Andy.
- Alex - i dostałam kluczyki do jego samochodu.
- Jedźcie ostrożnie i uważajcie na siebie - Ukazał te swoje białe ząbki i wyszliśmy z van'a.
Andy i mój niszczyciel of life (cyt. Ashley fucking Purdy) gadali dość cicho. Gadali nie całe 10 minut i Andy podszedł przytulił mnie do siebie i wyszeptał do ucha.
- Zrób ten test i zadzwoń do nas - nagle poczułam rękę na pośladu, ale raczej w kieszeni i myślał że się nie skapnę.
- Dobra, a tego co mam w kieszeni nie dało się dać do ręki - spytałam piejąc jak kogut.
- Dało się. Jedźcie i uważajcie na siebie - kurwa 2nd tatuś.
-  Dzięki za wszystko, a jak będę matką to nie wiem co sobie zrobie - zaśmiałam się tuląc się do niego.
- Nie ma za co i Ash prosił o zdjęcie Twojej dziewczyny nago razem z tobą - wywrócił nerwowo oczami i chciał wzrokiem zabić Andy'ego szpadlem.
- Odpyskowałam całując Andy'ego w policzek i wyszłam do samochodu.

CDN...
Brak weny i DarkSix dalej u mnie  siedzi i jutro jedzie ;( więc będę mieć doła i NQ gumisie :* 

sobota, 13 lipca 2013

Dreams come true

  Dreams

   Po obudzeniu ze śpiączki wszystko to, co powiedziała mi Lussie bardzo mnie zdziwiło. Kiedy dowiedziałam się, że Luke miał mnie w dupie przez te wszystkie dni, które przespałam byłam podłamana jak on mógł mi to zrobić.
Jednak nie smuciłam się zbyt długo, bo Batman uświadomiła mi,
 że jedziemy na koncert Black Veil Brides !!!
Oczywiście cieszyłam się jak popierdolona i powiedziałam młodej, że oddam za bilety kiedy tylko będę w stanie, a ona mnie wyśmiała. 
Nadszedł dzień koncertu, jednak Ozil nie chciał nas zabrać samochodem, więc musieliśmy się tam dostać autobusem.
Tułaczka między ludzi... zaje-kurwa-biście -,- 
Cała droga na to szczególne wydarzenie przypominała 'We sceam, we shout we are a wild monkey -,- mogę przedstawić nasz dialog.
- Ozi ty często masz erekcję? - spytała Lussie i już po chwili każdy wybuchł śmiechem. Młoda dostała karcący wzrok od Ozia, a on sam zaczął się śmiać.
- Zależy - odpowiedział ocierając łzę która wypłynęła mu po przez śmianie się.
- Od czego? - kolejna ciekawska, tym razem to byłam ja...
- Czy jestem zmęczony, głodny, wyspany, opróżniony - wytłumaczył z pełną powagą na twarzy.
- Czyli że się wylałeś? - dokończyła z dumom wymalowaną na ryjku.
- A ja chciałem to ładnie ująć, a ty co?! - wykrzyczał ponownie wybuchając śmiechem - Teraz moja kolej. Jak często masz chcicę?
- Na pewno jej nie mam kiedy jesteś obok - zgasiła biednego Ozia do tego z uśmiechem na ustach.
- Umyj paździerz sukwo - dodał swoje trzy grosze Alex i zamiast wybuchu awantury to był wybuch śmiechu i debilizmu. 
- Dajesz na banana! - o kurwa! nie skomentuje tego...

- Cooo?! - mina Alexa *bezcenne*
- Do spożywczaka, głodna jestem - czyli musimy jechać, bo Batman marudzi nawet jak nie jest głodna więc.

Jechaliśmy niezbyt długo, (tylko 2,5h), a kiedy dojechaliśmy ujrzeliśmy zgraję umalowanych bardzo ostro dzieciaków,
które krzyczały bardzo synchronicznie nazwę zespołu,
na który czekali dłuższy czas.
Kasa biletowa ruszyła z kopyta, kiedy przyszła nasz kolej dostaliśmy bransoletki i goryli którzy nas tam zaprowadzili. 

Przy scenie czekaliśmy 45 minut, aż jaśnie bogowie się ogarną,
ale wreszcie nasz czas nadszedł.
Na pierwszy ogień poszła piosenka Knives and Pens zagrali ją niesamowicie i bez wahania przeszli do In The End, później....
nie chce mi się pisać ważne, że to jest w moim sercu. Powiem tyle koncert był niesamowity, a pogo bolesne.

Więc przyszedł czas na MEET WITH FANS. Kiedy zobaczyłam Andy'ego poczułam jakby ktoś mi wylał wrzący olej na serce i to było miłe. 
Batman zaproponowała podejście do nich i to ona zaczęła dialog,
iż ja sie zacięłam jak stara kaseta.

- Siemaneczko, ja jestem Lussie inaczej Batman, to jest Eveilne prościej Evil. Również tu jest Alex - powiedziała KONKRETNIE NA LAJCIE! I podała rękę.
- A on ksywki nie ma? - zachichotało moje marzenie przybijając jednocześnie piątkę
- Ma, ma. To jest Ozil - odpowiedziała równie stanowczo Batman.
- A ona co, niemowa? - zaśmiał sie Ashley obejmując mnie.
- Jak najbardziej mowa, tylko Wasza wierna fanka - podsumował grzecznie Oz.
- Nie wstydź sie, tylko rozmawiaj raczej cie nie zjemy, ale wiesz mówie za siebie - zaśmiał sie Jake patrząc wprost na oczy Ash'a.
- Dobra, postaram się - zachichotałam i lekko sie uśmiechęłam
- No i tak ma być! - poklepał mnie po plecach Andy i lekko poczochrał moje włosy.
Rozmowa ciągła się w nieskończoność, aż w końcu nadszedł najgorszy moment koncertu - pożegnanie. Przytuliłam każdego, najlepsze na koniec. Przytulajac Go zalałam się łzami, a On w dalszym ciagu mnie tulił do swojego chudziutkiego torsu.
Kiedy wszyscy inni fani poszli wokalista złapał mnie za dłoń, a Lussie i Ash zostali sami.  Kiedy łzy mocniej płynęły z moich oczu wnet spadł gromki deszcz, Andy nie miał sumienia wyrzucić nas na przystanek, więc postatowił zabrać nas na noc.
- Mała tylko nie płacz... - zaciął się Andy - zostajesz z nami na noc nie puszczę was w taką ulewę.
- Dziekuję, ale wy tam nie macie za bardzo miejsca... - 
odpowiedziałam z minką zbitego psiaka.
- Biersack zaradzi - zaśmiał się, a po chwili usłyszeliśmy coś w  rodzaju plaśnięcia i krzyku Lussie. 
Od razu pobieglismy w stronę głosów dobiegających zza kulis. Tam zobaczyliśmy wścikłą Lussie, która splunęła na Ash'a i przyjebała w policzek. Widać ze Młoda była bliska wybuchu łez, więc do niej podeszłam żeby pogadać. Kiedy odeszłyśmy na bok objaśnic to zajście, wybuchła atakiem histerii.
- Najpierw się uspokój i powiedz co się stało - chwyciłam ją za ramiona i dość mocno potrząsłam.
- TEN PIERDOLONY TRANSWERSTYTA!!!! z naciskiem na TRANWERSTYTA. Zaczął mnie obmacywać po cyckach i po tyłku a ten kurczak (Ozil -,-) nic nie zrobił. Więc wzięłam sprawy w swoje ręcę. Zajebię go! - Lussie się odwróciła, a ja lekko ją złapałam w pasie i nagle zaczęła sie wyrywać. Chciała dokonać zemsty na Ash'u, inaczej... go wykastrować.
Moje uspokajanie na nic się nie zdało, więc energicznie odwróciłam ją do siebie i przyssałam sie do jej pełnych ust. Zareagowała ze zdziwieniem na twarzy.

- A to za co? - spytała patrząc mi prosto w oczy i lekko sie uśmiechajac.
- Żebyś się uspokoiła - zaśmiałam się, otarłam starą łzę - masz sie uspokoić, ponieważ zostajemy na noc u nich.
- Śpię na parkingu - odpowiedziała wściekła Lussie i to było widać, że jest wściekła.
- Nie dramatyzuj i chodź. - złapałam ją za dłoń, ale nie wiem jakim sposobem bez żadnego 'ale' poszła za mną.
W autobusie chłopcy siedzieli w miarę cywilizowanie, co nie było do nich podobne. Andy miał ręke schowaną za plecami, nie wiem czemu przybrał taką pozycje. Zza siebie wyjął trzy 1,5 czystej wódki. Byłam szczęśliwa, ale miałam nie pić, chociaż myśle że to przez 'kokainę' Komandosa. 
Wódka się leje, narazie bez kłótni, z naciskiem na 'na razie'. Okno było otwarte, więc zrobiło mi się zimno i mną zatrzęsło. Nagle spojrzałam na Andy'ego, a on jak na zawołanie zciągnął z siebie kurtkę z dużym napisem na plecach 'The Prophet' założył ją na moje ramiona i poczułam się jak w niebie.
Moje marzenia sie spełniają
pomyślałam.
Ashley chciał iść w ślady przyjaciela i zdjął kurtkę z napisem 'Deviant'. Ułożył delikatnie kurtkę na jej chudym karku, a w tym momencie Lussie energicznie ją zdjęła i ciepła w kąt. 

  
Kilka minut (piw, wódki i whiskey) później.

Ash miał już fazę, a o sobie też to mogę powiedzieć.
Basista postanowił sięgnąć po butelkę Jack'a Daniels'a i przy tym utracił równowagę, żeby jej nie stracić złapał się uda Lussie.

- Znowu zaczynasz, frajerze? - wykrzyknęła Batman.
- Ja tsylko sengam po flażge - "odpowiedział" Ash w pełni sił. Chciałam jakoś załagodzić sytuacje między nimi, ale
gdy podnosiłam nogi zrobiły mi się jak z waty i upadła na Andy'ego 

- Ooops - spojrzałam w te niepieskie paczadła.
- Oj, koleżanko chyba masz już dość procentów, idziemy spać! - oznajmił podnosząc mnie i delikatnie zaniósł do łóżka.
Lussie również była w podobnym stanie i poszła spać z Ash'em. Moje bejbi wyszło do łazienki i kiedy przyszedł usiadł po turecku obok mnie. 

- Dobra maluchu, idę spać na kanape, a ty zostań tu i śpij. - chciał się juz podnieść, a ja złapałam go za "rękę".
- Sorry, nie tak miało być, złe miejsce - zaśmiałam się skrępowana wiedząc już że trzymam go za GPS'a.
- Oj tam, trzecia ręka. - uśmiechnął się, a ja tym razem dobrze trafiłam i złapałam 'pierwszą' rekę.
- Proszę nie zostawiaj mnie... - szepnęłam.
 Po tych słowach Andy zdjął buty i wrył mi się pod kołdrę. Odruchowo się do niego przytuliłam, a Andy poczuł temperaturę mojego ciała.

- Coś zmarzłaś, trzeba cię ograć - Andy od razu...

  CDN...

________________
Ten rozdział był pisany nie tylko przeze mnie,
ale również przez Mariana :D
Jestem teraz u niej, więc wiecie melanżyg ^^
Baj, biczys :*

Marian się kłania i idziemy pisać jej drugiego bloga NQ.

A ja ide najpierw po kanapkę :* 
I DarkSix również


Ale jednak idziemy robić tosty :*


oficjalnie bajo gumisie :*

wtorek, 9 lipca 2013

11. Te oczka.

Miał dzień za dniem, a ja tylko tą którą kocham widziałam w jednej pozycji z zamkniętymi oczkami. To już była rutyna, przyjdę zobaczę ją wyznam jej miłość posiedzę, pogapię się na nią i wyjdę do domu, a potem będę rozpaczać z braku jej osoby. Aż wkrótce to uległo zmianie. Przyszłam do tego szpitala i tym razem drzwi były zamknięte i wywieszony napis 'NIE WCHODZIĆ!!', więc jak przystało na grzeczną dziewczynkę usiadłam na zajebiście wygodnej ławeczce i czekałam aż lekarze wyjdą z sali. Nie minęło 20 minut, a już sala siedzącą i mówiącą Evil! Zanim weszłam oczywiście rozmowa z lekarzem która była na prawdę nudna i nieinteresująca. Kiedy ją zobaczyłam od razu chwyciłam mocnej torebkę w której był prezent.  Podeszłam do niej i złapałam ją za dłoń, na jej bladej twarzyczce pojawił się uśmiech. 
- Cześć kochana - przywitałam moją miłość tuląc się delikatnie do niej.
- Heja, tęskniłam za tobą. Wiesz jakie farmazony mi się śniły - zaśmiała się odwzajemniając ciepły uścisk.
- Mi w nocy też przez to że spałaś tydzień i nie miałam z kim pogadać - otarłam łzę szczęścia która spływała mi po policzku - nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłam.
- Zdaję sobie sprawę widzę po twojej euforii. A Luke był u mnie - spytała i musiałam jej powiedzieć bolesną prawdę i wcale się do tego nie paliłam.
- Wiesz... on... był ale... no ale tylko raz - powiedziałam i od razu zmieniłam temat - A tak z innnej beczki wyjebałam ryżą ze szpitala.
-Spoko ze ty jesteś dzień w dzień, a mój chłopak nie łaskaw posiedzieć chociaż trzy dni ze mną. Niech tylko wyjdę - zdenerwowała się i próbowała wstać.
- Dowiedziałam się że będziesz jeszcze 4 dni, a potem - wsadziłam rękę do torebki i wyjęłam prezent - pojedziemy na koncert Black Veil Brides w strefie VIP - Eveline chwilkę zaniemówiła aż w końcu zaczęła piszczeć.
- Ja pierdole! Nie wierzę w ciebie! Oddam ci co do grosza - wydzierała się w niebo głosy Evil aż w końcu ją ogarnęłam.
- Nie musisz nic oddawać, pojedziemy z Ozim to on mi powiedział że będzie koncert, a została 4 bilety więc czemu nie. Tylko musisz być zdrowa - poklepałam ją po ramieniu i spojrzałam w te oczka - Wiesz, muszę iść bo mam do załatwienia sprawy związkowe.
- Jakie - zdziwiła się moją informacją.
- Alex sie zakochał...
Ucałowałam ja w policzek i wyszłam. Przed szpitalem czekał na mnie Ozil cały w nerwach. Wreszcie ogarnęłam gdzie mieszka Komando więc poszliśmy do niego do domu. Dopiero teraz się dowiedziałam ze Oziu mam samochód i ma przesrane że nic nie mówił. Kiedy dojechaliśmy do dużego domku jednorodzinnego zapukałam i w drzwiach stanął Christian.
- Czy my sie znamy - spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- Mnie każdy zna - powiedziałam wyciągając go za drzwi.
- Czy my się znamy z imprezy jak się  nie mylę - spytał unosząc jedną brew.
- Tak, tak. Teraz mam jedno pytanie - nabrałam powietrza i zaczęłam mówić - Czy ty jesteś gejem bo jakby nigdy nic pocałowałeś Alex'a - po tym pytaniu chciał wejsć do domu, ale mu nie pozwoliłam - Słuchaj, ja jestem lesbijką i to nie jest nic złego, ale chodzi o chłopaka który ma coś do ciebie.
- Tak jestem gejem! Zadowolona - spytał krzycząc na mnie.
- Tak nawet bardzo. To teraz kto jest tym chłopakiem - zawołałam Ozila który wyszedł ze strachem na ryjku.
- Alex?! - wykrzyczał z wielkim znakiem zapytania na twarzy.
- Tak to ja - zasmiał sie stając na przeciw niemu.
- Wiesz jesteś świetnym facetem, ale... ale dalej nie potrafię się pozbierać po śmierci byłego - odpowiedział   spuszczając wzrok.
- Dobra dzięki - pożegnałam się z Komando, a dla odmiany Ozil rzucił mu się na szyję.
- Pa Ozil - odwzajemnił uścisk i cudem go od siebie odczepił. Poszliśmy do samochodu i odjechaliśmy.
- A tak przeżywałeś - zaśmiałam sie i poklepałam po plecach.
- A ty tydzień temu tak całowałaś - zaśmiał się.
- Zaraz będę robić usta-usta jak dostaniesz w pysk i nie wstaniesz - zachichotałam.

CDN...
I jak wam sie podobało :) 


niedziela, 7 lipca 2013

10. " Heaven or hell "

 ' Niebo, czy piekło ' 


  Znajdowałam się w białym pomieszczeniu leżąc na zimnej posadzce. Chciałam się podnieść,
ale coś powstrzymywało mnie przed tym. Czułam się nieswojo. Zaczynało być mi zimno.
Nagle poczułam, że Moce, które wcześniej mnie powstrzymywały odpuściły i pozwoliły mi wstać z podłogi.
Pomieszczenie z sekundy na sekundę wydłużało się. Stało się korytarzem.
Znikąd pojawiły się drzwi. Podeszłam do nich, uchwyciłam klamkę i lekko ją przechyliłam.
Opuszczając korytarz weszłam w smugę ciemności.
  Przeniosłam się do mojego pokoju. Na ścianach jak zawsze znajdowały się plakaty ulubionych zespołów.
Zauważyłam, że pomieszczenie nie posiada drzwi.
Zaczęłam się zastanawiać o co tak na prawdę chodzi. Spojrzałam na swoje nadgarstki.
Były pełne blizn po cięciach. Nikt o tym nie wiedział, może dlatego, że zawsze miałam długi rękaw.
Nie chciałam, aby ktoś się nade mną litował. To była moja sprawa. To był mój ból.
Ni stąd, ni zowąd w przejściu pojawił się Luke. Podszedł do mnie z wyciągniętą ręką.
- Coś ty zrobiła ?! - zaczął się wydzierać. Z potulnego baranka wyszedł diabeł. Podciągnął moje rękawy do góry tak, że było widać wszystkie blizny i świeże rany.
Byłam wściekła za to co zrobił.
- Jak mogłeś ?! - krzyknęłam i uderzyłam go w twarz. Luke obrócił się o 180 stopni i upadł na ziemię.
Nie zwracając uwagi na to uciekłam stamtąd jak najszybciej. Wybiegając z domu zauważyłam na podjeździe Lussie wraz z Ashley'em Purdy'm. Czekaj.. co?! Ashley Purdy?? Co on tu kurwa robi ?! Batman, gdy tylko mnie zobaczyła rzuciła się na mnie, a potem powróciła do Ash'a przytulając jego ramię. 
- Luss, możesz mi powiedzieć, co do kurwy robi na moim podjeździe ASHLEY PURDY ?! - wywrzeszczałam do dziewczyny. Ona zamiast mi odpowiedzieć zaczęła się perfidnie śmiać.
Zaraz wybuchę pomyślałam. Nagle poczułam, że
ktoś się na mnie rzucił i zaczął obkręcać nas wokół własnej osi.
- Evil, kochanie ty żyjesz. - powiedział zachrypnięty bardzo mi znany głos.
- Andy? - zapytałam nie wierząc własnym oczom i uszom.
- Eveline uwierz mi, że to głęboko z serca.
Jestem w Tobie na śmierć zakochany
- te słowa były wypowiedziane przez chudzielca, ale jego głos przemienił się z zachrypniętego Andy'owatego w cichy szlochający głos dziewczyny. 

Wszystko znikło. Znikł Andy, znikł Ash. 
Słowa, które były wypowiedziane przez Andy'ego zaczęły powtarzać się w mojej głowie i stawały się echem. 
Nie wiedziałam co się dzieje. 
Poczułam, że leże na czymś miękkim. Chciałam się podnieść, otworzyć oczy, ale nie mogłam. 
Moje ciało powstrzymywało mnie. 
Było tak, jak gdybym straciła panowanie nad nim. 
W pewnej chwili zaczęłam sobie przypominać moją imprezę. Wszystko było już jasne. 
Puściła mi się wtedy krew z nosa, potem straciłam przytomność. 
A teraz? 
Teraz nawet nie wiem, gdzie jestem... 


________________

Siema ! :D
Fenk ju za wyświetlenia i komenty ! <3
Przepraszam, że rozdział krótki.
Brak weny + brak czasu = kiepskie i rzadkie rozdziały :(

piątek, 5 lipca 2013

9. Głęboko w sercu

Byłam w świecie 'bania po całości' kiedy nagle usłyszałam uderzenie o ziemię. W tym momencie mój świat się skończył i zaczął poważny. Spojrzałam przed siebie i ujrzałam Evil która leżała cała we krwi. Nie podnosiła się chwyciłam telefon i zadzwoniłam pod 911. Karetka szybko przyjechała, widziałam tylko że Eveline jest praktycznie nie żywa, ale oddychała. Przed wyjazdem zleciłam całemu towarzystwu sprzątanie chaty. Pojechałam z karetką, patrząc na piękną dziewczynę. Sanitariusz pytał mnie o całe zdarzenie, plątał mi się język i jebałam alkoholem więc się domyślił. Jechaliśmy bardzo szybko, aż w końcu dojechaliśmy na miejsce. Najpierw wysiedli sanitariusze potem wyjęli nosze i skierowali się do szpitala. Weszłam z nimi co będę się opierdalać. Kiedy chciałam wejść na salę jeden kutas zatrzymał mnie bo muszą przeprowadzić kilka badań. Poszłam na parking zapalić, po chwili wróciłam i drzwi były wciąż zamknięte. Czekałam i czekałam  i kurwa czekałam! Zaczęłam przysypiać aż w końcu usłyszałam niski głos 'Może pani wejść'. Evil spała jak aniołek. Tylko taki chuj ze lekarz był cały czas z nami więc to wykorzystałam.
- Przepraszam pana mogę wiedzieć co z nią - spytałam patrząc batmanowym wzrokiem.
- Tak. Alkohol był spożyty w zbyt wielkiej dawce i rozrzedził krew. Teraz będzie w śpiączce przez minimum 6 dni - po tych słowach oniemiałam z moich piwnych oczu wypłynęła łza.
- Możemy zostać same - otarłam łze i zadałam pytanie.
- Tak - odpowiedział z kamienną twarzą i wyszedł z sali. Złapałam Evil za dłoń i zalałam się łzami.
- Eveline uwierz ze to głęboko z serca. Jestem w Tobie na śmierć zakochana. Nie obchodzi mnie ze jesteś z tym Luke'm ważne ze jesteś przy mnie. Wiem że tego nie słyszysz, ale jak wyjdziesz z tego powiem ci to prosto w twarz. Obiecuje - 
Otarłam łzy i wyszłam do wc tam zobaczyłam znajome plecy - Alex? Nie mogłam tego potwierdzić ponieważ dzięki Komando byłam naćpana. Opróżniłam zbiornik ogarnęłam włosy po czym wyszłam. Jednak moje przypuszczenia okazały się trafne. Stał tam Ozil który zdziwił się że moim widokiem. Od razu do niego wystartowałam i przybiłam go do ściany. Po alkoholu jestem bardzo silna więc miałam duże szanse.
- Powiesz słowo, a cię wykastruje - wydarłam się szarpiąc go za kurtkę.
- Uspokój się! Chciałem cię o  coś zapytać - oznajmił odczepiając moje łapy od siebie.
- Czego - spytałam nieco łagodniej.
- Słuchaj mnie. Ten pocałunek z Komando zmienił moje życie. To był najlepszy pocałunek na świecie - rozmarzył się Alex aż w końcu mi odwaliło.
- Dam ci lepszy - znów chwyciłam go za kurtkę i namiętnie pocałowałam, po chwili odczepiłam się od niego - a może jednak nie.
- Z deczka ale dobrze całujesz - zaśmiał się uśmiechając się do mnie.
Staliśmy na poczekalni i uznaliśmy że chcemy zapalić. Wyszliśmy zapalić gdzie zobaczyłam znajomą mordę - Missi. Jeszcze jej tutaj brakowało. Udawałam ze jej nie widzę, ale jej się nie da nie widzieć. Darła się z końca parkingu. Albo chciała mnie wkurwić, albo udawać BFF. Podeszła i miłym głosikiem zaczęła ze mną gadać. Nie wiem czemu, ale jak jest dla mnie miła to działa mi na nerwy nie pozwoliłam jej wchodzić na salę. Wiem ze Evil sobie tego życzy nikt by nie chciał żeby ta wywłoka była siedziała kiedy ty śpisz.
- Co z nią - spytała i wlepiała we mnie te paskudne gały.
-  Gówno. Teraz sie o nią martwisz?! Wypierdalaj sadzić truskawy gdzie indziej - nie wiem czemu to powiedziałam ale pomińmy.
- Jestem dla Ciebie miła, a ty co odpierdalasz - udawała groźną, ale jej nie wychodziło.
- Nie wkurwiaj mnie ok - spytałam gasząc fajkę i weszłam do szpitala, a to leci jak mucha do gówna - Co chcesz?! Drażnisz mnie - podniosłam głos.
- Chcę odwiedzić Evil - odpowiedziała.
- Teraz?! A jak ja gnoisz od najgorszych to jest idealnie - spytałam, a ona za mną - wypierdalaj! I nie chcę cię tu widzieć - popchnęłam ją, a ona wreszcie sobie poszła.
- Teraz możemy pogadać - spytałam Oziaczka.
- Zawsze możemy - zaśmiał się, a ja dokładnie się rozejrzałam czy ta sucz sobie poszła.
- To do kończe ci o mojej rozmowie z Evil - zaczęłam - wiesz mówiłam całkiem szczerze, ale nie ma szans bo ma luke'a który ją naprawdę kocha.
- Ja się kiedyś zakochałem w chłopaku hetero. Powiedziałem mu to co do niego czuje i jeszcze wpierdol dostałem, a teraz bałem się nawet tobie o tym powiedzieć - nagle Ozil posmutniał i zrobił się inny. Nagle był jak balonik z którego zeszło całe powietrze.
- Daj spokój! Też trafiłam na kilku damskich bokserów i pobiłam Andy'ego w liczbie złamanych żeber - zaśmiał się i oparłam jego głowę na ramieniu i podkreślam Byłam pijana.
Mijała godzina za goziną i usnęłam obudził mnie mocny ból w głowę i nade mną stał Alex. Który był wystraszony.
- Spadłaś z krzesła i jebłaś o ziemię - powiedział i próbował mnie podnosić.
- Zostaw mnie tu jest o wiele wygodniej - Ozil wykonał moje polecenie  i usnęłam jak aniołek.

CDN...
Jak wam się podobało czekam na komentarze.

czwartek, 4 lipca 2013

8.Melanż

 Hard Party 

Perspektywa Eveline 
  Sobota !!!
 Obudziłam się pełna życia. Jak nigdy, nawet gdy weszłam do łazienki to się nie przestraszyłam tej w lustrze.
Dziś jej włosy nie były tak roztrzepane, dziś nie było tak tragicznie.
 Gdy skończyłam się myć usłyszałam, że dostałam wiadomość.
Podeszłam do biurka i chwyciłam mój iPhone do ręki.
Na wyświetlaczu znajdowała się wiadomość od Luke'a.
" Dziś pijemy ! YAY ^^ nie mogę się już doczekać! " 
Cały Luke. Zawsze, gdy mieliśmy mieć jakąś imprezę, ten się cieszył jak dziecko. Może to dlatego, że jego starsi nie pozwalali mu nigdzie wychodzić, tylko do mnie i nigdzie indziej.
Dobra, dość o tym pijaku.
Nie zdążyłam się ubrać, a znów mój telefon zawał znaki o sobie.
Tym razem dzwonił.
- Halo - powiedziałam do słuchawki.
- Cześć, tu Batman. Dzisiaj jest ta impreza tak? - zdziwiłam się, że Lussie dzwoniła z zastrzeżonego numeru.
- Tak, Luss możesz przyjść już o 16 pomożesz mi, bo ja z tym wszystkim nie dam rady sama - młoda zgodziła się, ale od razu rozłączyła. 


*** 

 Cały dzień zajmowałam się przygotowaniami. To było męczące.
Szczerze powiedziawszy to mi się już odechciało pić.
Potem będzie trzeba to wszystko posprzątać...
Masakra.
Dłużej nie zamartwiałam się tym całym syfem, który powstanie.
Dalej zajmowałam się sprzątaniem i gotowaniem na raz.
Hym.. nie wiem, czy szykowanie chipsów i odpakowanie ciasta z folii to gotowanie, ale to tam nie ważne.
Byłam tak tym wszystkim pochłonięta, że nie zauważyłam,
że wybiła już godzina 16.
Młoda powinna już przyjść pomyślałam.
Miałam szczęście, bo moi rodzice pojechali gdzieś w delegacji.
Oczywiście pamiętam jak im obiecywałam, że nie zniszczę domu.
To się okaże jutro, albo jeszcze dziś. 


 Dziesięć minut później otwierałam już drzwi dla mojego pierwszego gościa.
- No heja, kochana - wpuściłam do domu Lussie.
- Nie wiedziałam, czy jesteś w coś zaopatrzona, więc pozwoliłam sobie przynieść parę drobiazgów. - powiedziała skromnie.
Tsaaa... mając na myśli drobiazgi, gdy zobaczyłam je to, aż mi motylki w brzuchu zaczęły skakać z radości.
Luss przyniosła Jack'a Daniels'a, do tego 3 flaszki wódki.
- Okay, stara zaszalejemy dzisiaj ! - krzyknęłam i zaczęłam ściskać, a raczej dusić Batmana. 

***

Gdy wszyscy goście już przyszli zabrzmiał dźwięk dzwonka.
- Pójdę otworzyć ! - oznajmiłam wszystkim lekko wcięta.
Powtarzam lekko.
Kiedy otworzyłam drzwi moim oczom ukazał się wysoki muskularny chłopak. Z wrażenia, aż szczęka opadła mi na ziemie z wielkim
'jebut'.
- Hej, słyszałem, że macie tu melandżyk. Mogę się dołączyć? - zapytał i wyjął zza siebie pół litera i woreczek z białym proszkiem.
- NO BA ! - krzyknęłam i objęłam chłopaka.
Mądrzę to ja teraz nie robie. Nie znam typa. Nawet nie wiem jak ma na imie i się na niego rzucam, jak jakaś napalona prostytutka.
Chuj, więcej nie pije... Albo pije, ale już mniej.
Zabrałam mojego nowo poznanego kolegę do reszty bandy.
Luke, gdy zobaczył, że trzymam osiłka za rękę, aż stanąwszy z miejsca zaczął iść w naszym kierunku.
- Ludziska, to jest nasz nowy kolega.. - tu się zatrzymałam i szeptem zapytałam osiłka jak ma na imie odpowiedział głośno
- Jestem Christian, ale mówcie mi Komando - postawiliśmy na stół rzeczy, które przyniósł i dosiedliśmy się do stolika. 

Kilka godzin (wódki, flaszek, koki) później..



- Ej, ludzie, a może zagramy w butelke ? - wybełkotał pijany Luke.
- Dopfra! - krzyknął Alex.
- Ale, ale. Na co gramy ? - zapytałam chwiejąc się na nogach.
- Na wyzwanie i prafde - z trudem powiedziała Lussie.

Pierwszy kręcił butelką Luke i wypadło na Lussie.
- Prawda, czy wyzwanie ? - zapytał chudzielec.
Lussie nie wachając się odpowiedziała wyzwanie. 
- No dobra, tooo... zdejmij bluzkę. - powiedział po długim namyśle Luke.
Lussie wykonała polecenie. Wyglądała całkiem, całkiem.
Miała czerwony stanik.
Bosze bełkocze co mi tylko ślina na język da.
Ha ha ha nie wiem czy to nawet poprawnie powiedziałam.
Zaczęłam się śmiać jak głupia.
Teraz była kolej Lussie, aby zakręciła butelką.
Wypadło na Komando..
- Uuu.. będzie grubo - powiedziałam wciągając działkę koki.
Lussie spojrzała się na mnie i się szeroko uśmiechnęła.
Oj.. kurwa będzie źle pomyślałam.
- To.. Komando przeliż się z Alex'em. - powiedziała dumnie popijając piwo.
Wszyscy zaczęli się śmiać, a ja to już sikałam ze śmiechu.
Komando ani się nie uśmiechnął. 

Podszedł do Alex'a i zaczęli się wymieniać śliną, ale jak !
- Ja pitole ! - krzyknęłam łapiąc iPhona w rękę.
- Nagrywam ! - znów krzyknęłam.
Po tym jak ze sobą skończyli to Komando zakręcił butelką i..
wypadło na mnie.
- Ty się przeliż z Batman - wyszczerzył te swoje białe ząbki i napił się z gwinta Jack'a. 
Przeczołgałam się do Lussie i sztachęłam się papierosem, który właśnie paliła Luss.
Zbliżyłam się do niej jeszcze bliżej i dotknęłam jej ust swoimi.
Nasz pocałunek też był nagrywany, tym razem przez Luke'a.
Zaczęłyśmy niewinnie, a potem coraz łapczywie.
Rozdzielił nas mój kochany Luke.
- oj. Zazdrosny - wycedziła do niego Lussie.
- Ej przestańcie. - powiedziałam szybko wstając.
Wstałam za szybko, bo zakręciło mi się w głowie i upadłam na ziemie.
- Boże Evil, nic ci nie jest ? - zapytał Batman.
- Nie, co ty. Jest okay - po tych słowach poczułam jak z nosa wypływa coś ciepłego. Dotknęłam i zerknęłam na tą substancję.
To była krew.
- Dzwońcie po pogotowie ! - po tych słowach odpłynęłam. 

Usłyszałam tylko jak ktoś do mnie mówi, że wszystko będzie dobrze....

CDN... 

No siemcia :D ! Rozdział trochę później, ale mamy nadzieję, że
się podoba. :)
Do napisania! Pa byczys :*